czwartek, 31 grudnia 2015

Rozdział I

No nareszcie! - Niecierpliwiła się Giny
Wreszcie jesteście, gdzie byliście tak długo? -Piekliła się Hermiona
- Mionka, co to za książka? - Zapytali skonsternowani chłopcy gdy za żadne skarby nie potrafili rozszyfrować tytułu
- A, to. Kidō! Rekishi to jumon. - Szatynka przeczytała tytuł nienagannym japońskim.
- Teraz z łaski swojej przetłumacz na angielski. - zbolała mina Rona była aż nazbyt wymowna.
- To książka o japońskiej magii bezrózdżkowej, to tak w skrócie. - słysząc to wyjaśnienie, twarze reszty przybrały wyraz w stylu: „ Nieucząca się Hermiona to jak Harry bez blizny”.
- Herm, mówiłaś ze chcesz nam coś opowiedzieć i o coś zapytać – Ruda wróciła do pierwotnego tematu.
- To co teraz powiem może wam się wydać skrajnie do mnie nie podobne, ale muszę się z wami podzielić pewnymi przemyśleniami. Mieliście kiedyś coś takiego, że gdyby nie to ze żyjemy w świecie magii potraktowalibyście to jako zwykłe zwidy, mimo że byliście całkowicie trzeźwi? - enigmatyczne pytanie Hermiony nieco zdziwiło resztę.
- My mieliśmy coś takiego. - odpowiedzieli Harry i Ginny. -a dlaczego pytasz?
- Ostatniej nocy miałam coś takiego. Ten sen był tak nierealny i prawdziwy za razem, że nie wiem jak to opisać. Miałam wrażenie że rozmawiam z czymś w rodzaju swojego alter ego, z czymś będącym jak fragment mojej duszy a za razem jakąś odrębną istotą.
~ Cwana jesteś. Strasznie szybko się zorientowałaś, że jestem częścią twojej duszy! - Irytujący głosik owej miko ze snu zabrzmiał jej w głowie ~
- Ja, po moim śnie miałem podobne wrażenie, ale nie jestem tego pewny. Może nam to opowiesz i pogłowimy się nad tym razem – zaproponował Potter.


~~~~~~ Z perspektywy Kurosakiego* ~~~~~~
Idąc ulicą Pokątną, zatrzymałem się przy jednym ze sklepów koło kawiarni której właścicielem był niejaki Florian Fortescue. Przez przypadek przysłuchałem się rozmowie pewnej czwórki. Gdy starsza z dziewczyn miała kontynuować swoją opowieść, pojawiła się dwójka do której, chyba, wcześniej wspomniana grupa nie pałała miłością a wnioskując po wymianie zdań – trwała między nimi wojna.
( Kłótnia
- Patrzcie, znów ta tleniona fretka. – rzucił zniesmaczony rudy chłopak
- Pewnie jak zwykle chce sobie poprawić humor naszym kosztem. - odburknął okularnik z dość charakterystyczną blizną
- Raczej będzie chciał mi go popsuć go jeszcze bardziej. Już dzisiaj miałam z nim watpliwą przyjemność w księgarni. - Odpowiedziała szatynka.
- Patrz Diable! Kogo my tu mamy? Królowa szlam, Bliznowaty, Wieprzlej i Wiewióra – szydził Blondyn.
- Skończ Smoku! Gdy żył Voldemort to siedziałem cicho, bo życie mi było miłe. Teraz nie przyłożę palca do tej szopki, mimo że jesteś moim kumplem już kilkanaście lat. - spokojnie odpowiedział ciemnoskóry brunet
- Być nie może! Ślizgon który nie jest złośliwy. Merlinie stał się cud. - zironizowała ruda
- Co do Zabiniego to się nie dziwię. Zawsze był bardziej w porządku od tego tlenionego buraka – skomentowała starsza z dziewczyn
- Uważaj na słowa, gdy mówisz o lepszych durna szlamo! - pieklił się blondyn , uprzednio nazwany Smokiem
- O lepszych?! Chyba nie mówisz o sobie, Malfoy? - Czarnowłosy w okularach włączył się do awantury.
- A żebyś wiedział Potter. Nawet moje skrzaty domowe są lepsze od waszej czwórki. - słowa Malfoya ociekały jadem.
- Jak nie to co mi zrobisz, fretko? Nie masz na tyle jaj by mi coś zrobić. - odwarknęła szatynka
- Ja nie mam jaj? Cru... . - nie zdążył skończyć
Koniec kłótni)
Gdy kłótnia zaczęła przybierać na intensywności zacząłem się zastanawiać czy interweniować, ale gdy sięgnięto po różdżki i chciano używać zaklęć niewybaczalnych nie zastanawiałem się dłużej.
- Hadō no ichi:Shō!** - Blondyn uderzył w ścianę kamienicy nie mając szans skończyć klątwy. Przez uderzenie jego różdżka wypadła mu z ręki i potoczyła się ku moim nogom.
- Mama cię nie nauczyła żeby nie wtrącać się w nie swoje sprawy? Byłbym też wdzięczny gdybyś oddał mi moją własność – blondyn zwrócił się do mnie tonem nadętego arystokraty.
- Bakudō no ni: Chinmoku!*** - jak ja kocham to zaklęcie. Pieczęć milczenia jest idealna na takie sytuacje gdy trzeba komuś zamknąć jadaczkę.
- Bakudō no ichi: Sai! - gdy gburowaty awanturnik leżał na chodniku zapieczętowany wygłosiłem mu tyradę na temat jego zachowania.
Gdy skończyłem zwrócił się do mnie jego kumpel, rzeczywiście ten był nawet w porządku.
- To było piękne. Nikt jeszcze go tak nie załatwił. - wyraził swój podziw klaszcząc – Poza tym, nazywam się Blaise Zabini chociaż znajomi mówią do mnie Diabeł.
- Jestem Ichigo Kurosaki. - odparłem
- Jak byś mógł mi powiedzieć jak odblokować tego pajaca było by miło. - poprosił mulat.
Wyciągnąłem z torby wąski ale długi zwój pergaminu i różdżką naznaczyłem na nim kanji: Kaifū. Zwinąłem go, podałem i udzieliłem instrukcji: weź go do domu i tam przyłóż mu to do czoła a następnie uderz w zwój różdżką. Jego własną oddaj mu dopiero gdy będziesz pewny że już ochłonął.


~~~~~~ Z perspektywy Hermiony~~~~~~
Widząc pokaz jaki wykonał rudy Japończyk, całej naszej czwórce opadły szczęki. Gdy pierwsze wrażenie minęło podeszłam do niego i zaczęłam rozmowę.
- Cześć jestem Hermiona Granger. Dzięki za pomoc. - przedstawiłam się i uśmiechnęłam.
- Ichigo Kurosaki, miło mi poznać. Nie ma sprawy – odparł „mój obrońca”
- Może się dosiądziesz i może nam powiesz co cię sprowadza w tą część świata? - próbowałam podtrzymać rozmowę
- A chętnie! – przyjął moją ofertę po czym zaznajamiał się zresztą paczki – Z kilkoma znajomymi jesteśmy na całorocznej wymianie międzynarodowej. Z Akademii Magii i Sztuk Duchowych w Shino, poza mną przysłano Rukię Kuchiki, Yasutorę Sado, Uryu Ishidę i Inoue Orihime. Od was mają jechać Lavender Brown, Dean Tomas, Theodor Nott, Justin Flinch-Fletchley i Hanna Abbot.
- To fajnie. Będziecie z nami w tym roku, bo my jesteśmy na ostatnim roku w Hogwarcie. Grasz w Quiditha? - Ron wtrącił swoje trzy grosze do rozmowy
- Gram, wnioskując po twojej minie chcesz się zapytać o moją miotłę. - Twarz Rona pobladła - Latam na Shunshin Sansen. Wracając do tematu Z Shino przyślą jeszcze kilku nauczycieli którzy uczą naszych tradycyjnych przedmiotów. - Ichigo z zadziwiającą łatwością wybrnął z nieinteresującego go tematu.
- Co to za przedmioty? - Jak zwykle, gdy coś jest do nauczenia to ja pierwsza.
- Mogę powiedzieć, bo to żadna tajemnica. Te przedmioty to Kidō, Hohō i Zanjutsu – odpowiedział Kurosaki.
- Mógłbyś nam coś powiedzieć o tych przedmiotach – zainteresował się Harry
- O Kidō nie będę mówił bo o ile uważnie oglądaliście moją rozprawę z tamtym bucem te widzieliście o co chodzi, co prawda na niskim poziomie jednak więcej chyba nie potrzeba. Hohō, to kolejna magia która służy poprawie szybkości i zręczności. O zanjutsu nie będę wam gadał bo musiałbym cytować sztywne regułki z podręczników, ale wasza trójka – tu wskazał Ginny, Harry'ego i mnie – to ma szanse na okazanie się bardzo szybko geniuszami w tej dziedzinie. - po powiedzeniu tego rozejrzał się, uśmiechnął i machnął do idącej po drugiej stronie ulicy czwórki – Przedstawiam wam moich przyjaciół, którzy przyjechali tu ze mną na tę wymianę.
Z poznaną piątką Japończyków rozmawialiśmy jeszcze długo. Rukia – drobna, czarnowłosa kobieta z chabrowymi oczyma wyjaśniła nam ze dziwne postaci pojawiające się w naszych snach to Dusze Miecza – esencja mocy naszych Zanpakuto, będące częścią duszy a jednocześnie oddzielnym bytem. Otrzymaliśmy też dość szczegółowe wyjaśnienia dotyczące zanjutsu. Harry i Ron chcąc się zrewanżować za uprzejmość zaprosili nowo poznanych znajomych z kraju kwitnącej wiśni tudzież do „Nory” lub o ile pani Weasley się nie zgodzi to na Grimuald place. Skrycie bardzo się cieszyłam, gdyż mogłam prawie z pierwszej ręki poznawać tradycyjną magię z Japonii.


* - wszyscy się rozumieją dzięki zastosowaniu zaklęcia tłumaczenia dwustronnego[(łac. translator duplex) zaklęcie mojego autorstwa]
** - tu kanony nie obowiązują. U mnie Kurosaki ogarnia Kido.
*** - kolejne zaklęcie mojego autorstwa, droga wiązania nr dwa: pieczęć milczenia