wtorek, 19 stycznia 2016

ROZDZIAŁ III - Rozwikłanie tajemnicy cz.1

Podziękowania dla mojej niezawodnej bety. Ruciakowa wyrazy uznania, bo ci się należą.
*********************************************************************************************

Od nieszczęsnej próby rozegrania meczu minęło kilka dni. W tym czasie Hermiona imała się wszystkich znanych jej sposobów by rozwiązać zagadkę złośliwej Nekoshou zamieszkującej jej miecz. Jednakże problem stworzony przez łamigłówkę przerósł możliwości Panny Wiem-to-wszystko-i-jeszcze-więcej, postanowiła więc poprosić o pomoc Rukię i Inoue. Obie Japonki siedziały pod dębem rosnącym w ogrodzie Weasleyów, i rozmawiały o problemach sercowych „Rudej marzycielki”, jak często była określana Orihime.
- Hej dziewczyny. Pomogłybyście mi? - Zapytała Granger, podchodząc do rozmawiających.
- Hej Mionka. W czym problem? - odpaliła Ruda bez chwili namysłu.

- Potrzebuję rady. Moja zanpakuto od jakiegoś czasu raczy mnie tekstami, że mam odkryć prawdziwą siebie, że coś w moim życiu było kłamstwem. Jedne mówiła dość dosłownie, inne dostaje w formie rymowanek, a kolejne wypowiada jako zgadywanki - wyjaśniła problem szatynka.- Możemy spróbować ci pomóc, ale my prawie nic o tobie nie wiemy, jeśli idzie o twoją przeszłość. Opowiedz nam o sobie,a przy okazji razem się zastanowimy co mogło być fałszem - zaproponowała Kuchiki.
Tak też Hermiona spędziła połowę dnia opowiadając o sobie przyjaciółkom z Japonii. W ten sposób chabrowo-oka powoli rozkładała dotychczasowe życie szatynki na czynniki pierwsze, przy okazji radząc jej jak sprawdzać daną sprawę. Sposobem który miał rozwiać najwięcej wątpliwości naraz był test na klątwy fałszujące tożsamość. Stosowano je gdy chciano ukryć porwaną osobę – najczęściej dziecko – lub gdy czarnoksiężnik chciał podstępem wyciągnąć jakieś informacje. Ich działanie mogło powodować od nieznacznych zmian charakteru i wyglądu aż do całkowitej zmiany tożsamości ze statusem krwi włącznie. Słysząc to dziewczyna nie chciała czekać dłużej, więc postanowiła wysłać patronusa z wiadomością do Shacklebolta.
- Expecto patronum! - to co uformowało się ze srebrnej mgiełki, dość znacznie zdziwiło dziewczynę, ale po tym co widziała parę dni wcześniej w wykonaniu Harry'ego (ogromny smoko-lew zamiast jelenia) pozwoliło jej przypuszczać że w jej przypadku będzie podobnie. Zamiast małej zwinnej wydry, pojawił się kot wielkości labradora dumnie stroszący dziewięć ogonów. - przekaż to Kingsleyowi: „Potrzebuję jak najszybciej specjalisty od klątw kamuflujących. Poinformuj mnie gdy będę mogła się z nim spotkać. Hermiona”.
Gdy tylko skończyła zwierz pobiegł w stronę w którą powinno znaleźć adresata. Granger spodziewała się szybkiej odpowiedzi, ale czas reakcji Shacklebolta zrobił na niej spore wrażenie. Po kilkunastu minutach od wybiegnięcia posłańca dziewczyny, na podwórku Weasleyów pojawił się srebrzysty ryś, który przemówił głosem ministra magii :
- Nie wiem Hermiono po co ci akurat ten auror, ale akurat nie ma nic do roboty, możesz przyjść w każdej chwili.
Biegnąc w stronę kominka aby przenieść się siecią Fiuu, szatynka natknęła się na Harryego. Korzystając z okazji powiedziała mu, że ma sprawę do załatwienia w Ministerstwie i nie wie ile jej to zajmie.
Po jej wyjściu, Pottera zaczepił Kurosaki. Pytał o nią, gdy się dowiedział, że ma sprawy w ministerstwie, trochę się zmartwił bo liczył na jej szybką pomoc. Czarnowłosy poradził mu by ten popytał o nią przyjaciółek, gdyż widział że prawie pól dnia razem przegadały. To onieśmieliło pomarańczowo-włosego, który w stosunku do dziewczyn był tak nieśmiały, że to już podpada pod paragraf.
 Tymczasem w ministerstwie Hermiona wychodząc z kominka natknęła się na Kingsleya, który nie omieszkał się dowiedzieć po co dziewczynie specjalista od klątw fałszujących.
- O, Hermiona, witaj! - minister od standardowych uprzejmości przeszedł do sedna - Coś się ostatnio u was dzieje?
- Dlaczego tak pan sądzi Ministrze. że coś miałoby się u nas dziać? - Hermiona skupiona na własnym problemie nie domyśliła się o co może chodzić czarnoskóremu.
- Na przykład po waszych patronusach, Twój i Harry'ego ostatnio zmieniły postać. Jeszcze wczoraj bym przysiągł że twoim jest wydra. - Shacklebolt rozwiał wszelkie wątpliwości dziewczyny.
- Aaaa! To! - Szatynkę nagle olśniło – Z Harym i Ginny ostatnio zabraliśmy się za Japońską magię i efekty uzewnętrzniają się w....praktycznie wszystkim. - Hermiona wiedziała, że to na pewno zachęci Kingsleya do dokładniejszego wypytywania, ale mimo to i tak by nie usłyszał więcej, bo sama wiedziała dokladnie tyle, co ją wkurzało.
- Nie pytam o więcej, bo znając ciebie to gdybyś coś wiedziała, to pewnie chwaliłabyś się tym wszystkim i każdemu z osobna - skomentował czarnoskóry. - Mogę wiedzieć co cię skłoniło do wizyty u specjalisty od klątw fałszujących, bo przyznam, że nawet jak na ciebie to dość niezwykła prośba była. Minister zręcznie przeszedł do najbardziej nurtującej go sprawy.
- Dowiedziałam się, że coś w moim życiu było kłamstwem. Mam przez to kłopoty, bo nie mogę opanować technik, na których mi zależy co jest niezwykle irytujące, a zaklęcia kamuflująco-fałszujące to wspólny mianownik dla prawie wszystkich spraw które mogą się na ten problem jako całość składać. - Jak zwykle w chwilach irytacji Panna-Wiem-Wszystko -I-Zaraz-Ci-To-Udowodnię pokazała swoją niezawodność.
- Rzeczowe podejście do każdej sprawy. Cała ty - zaśmiał się Kingsley. - Teraz muszę cię uprzedzić, że diagnozowanie tego nie jest ani szybkie, a tym bardziej przyjemne. Za tamtymi drzwiami jest biuro mojego młodszego brata, który się specjalizuje w wykrywaniu i usuwaniu klątw tego typu. Cały proces może potrwać w najgorszym wypadku nawet tydzień, ale jeśli to jest twoim problemem to będzie po wszystkim. Gdy będziesz gotowa wejdź - minister wygłosił monolog, którego nie powstydziłby się żaden nadopiekuńczy ojciec.
- Raz kozie śmierć – powiedziała Hermiona do siebie, naciskając klamkę ciężkich, hebanowych drzwi.

środa, 6 stycznia 2016

Rozdział II


Wakacje mijały szybko. Kilka dni temu rozpoczął się sierpień, od czasu pierwszego spotkania hogwarckiej paczki z ekipą z Shino ci pierwsi dużo trenowali umiejętności przekazywane przez Japończyków. Chłopcy i Ginny najlepiej radzili sobie z Hohō, które Hermionie szło opornie. Kidō, tu mistrzostwo pokazywała szatynka. Harry i Ruda sobie radzili ale porównując ich do starszej z dziewczyn przepaść między nimi była jak między niebem, a ziemią, Ron natomiast …pozostawał bez komentarza – jego poziom intelektualny załamywał nawet Ichigo. W Zanjutsu natomiast wyłoniło się nowe złote trio, gdyż nieoficjalnie starszy z rudzielców wypadł ze składu podstawowego bo nie potrafił odnaleźć wejścia do swojego wewnętrznego świata. Przebywanie z ośmiorgiem ludzi z bardzo silną energią duchową pobudziło by nawet głaz, mimo to Ronald pozostawał nieczuły na wołanie swojego miecza jak sam kapitan Zaraki; techniki czysto fizyczne miał opanowane do perfekcji jednak wszelkie próby wydobycia z klingi jakiejkolwiek, nawet najmniejszej ilości magii kończyły się fiaskiem.
Właśnie skończyli dzisiejsze ćwiczenia. Harry, Hermiona i Ginny rozmawiali o tym, czego jeszcze im brakuje by osiągnąć wystarczającą komunikację z Zanpakuto aby poznać jego magiczne właściwości:
- Kurcze, ciekawe co mam jeszcze zrobić by było dobrze? - marudził Harry
- Co tym razem ten twój „smoko-lew*” powiedział? - wtrąciła szatynka
- Pozwólcie że zacytuję: „Odwaga to ważna cecha dla kogoś kto chce posiąść moją moc, jednakże gdy zaleta staje się głupotą powstaje poważny problem. Siądź, zastanów się, co masz zrobić by przez swoją ignorancję nie cierpieli twoi towarzysze jak i ty sam. Ukuj miecz z odwagi i sprytu!” - mówił czarnowłosy starając się wiernie odtworzyć brzmienie i ton głosu swojego ducha miecza.
- Mi Moja kazała żebym nie tamowała w sobie tych wszystkich emocji które we mnie narastają za każdym razem gdy cała rodzinka robi akcje w stylu: „to przecież nasza mała, urocza siostrzyczka, co byliby z nas za bracia gdybyśmy jej nie bronili.” poza tym mam odkryć w sobie tą część mojego charakteru, która jest ukryta. - Zamarudziła Ruda. - Jak ta elfka potrafi być denerwująca.
- Moja miko tym razem uraczyła mnie czymś takim:
„To co za prawdę uważano
Jako kłamstwo się ukazało.
Oblicze prawdy zobaczono
Gdy się w nieznanym rozsmakowało.”
ciekawe co to może znaczyć! - ofuknęła się Miona.
- Jak na mój gust ten wierszyk trzeba by omówić z Rukią – wtrąciła się Ginny.
- Natomiast jeśli idzie o mnie to z „japońszczyzną” dałbym sobie spokój, chyba że mówimy o sushi. - Ron jak zwykle myślał tylko o jedzeniu, lecz widząc miny przyjaciół i siostry dodał – Teraz na poważnie, kto gra w Quiditcha, zagramy sobie my na gości
- Spoko, ale idź jeszcze po kogoś, oni mają jednego więcej w jakimkolwiek ustawieniu by nie patrzeć. - wtrącił Harry
- Jak ty liczysz, przecież jeszcze się nie zdarzyło żeby Herm grała … - zaczynał Rudy.
- A właśnie że zagram, z Ginny będziemy ścigającymi. - szczęka Rona z łoskotem uderzyła o ziemie, gdyż nie wiedział, że odkąd szatynka w stopniu elementarnym poznała hohō przełamała swój strach do latania i potajemnie ćwiczyła z Harrym i Ichigo. - Accio! Shunshin Yonsen**! - zawołała na potwierdzenie swych słów.
W jej Ręku wylądowała najnowsza miotła z serii Shunshin. Model ten wprawiał w zakłopotanie nawet posiadaczy Błyskawic. W tym momencie stało się coś, co załamało Rona do reszty. Harry przywołał swoją Błyskawicę i taką samą Shunshin jak ta Hermiony, gdy oddał swoją starą miotłę Ginny, polecieli zaproponować mini mecz gościom z Japonii. Ron leciał z rekrutować Georga, by zagrać 5v5.
Gdy wszyscy byli już na łące, którą traktowano jak boisko, wszystkich dobiegł odległy ryk szczególnie dobrze znany przybyszom z Japonii – Hollowy, oraz charakterystyczne, wszechogarniające uczucie chłodu i smutku towarzyszące pojawianiu się dementorów. Wszyscy wiedzieli co ich czeka, bez walki się nie obejdzie. Różdżki w dłoniach, zanpakuto naszykowane, wszyscy wypatrywali pojawienia się stworów. Ciszę przed walką przerwał rozpaczliwy tupot małych stóp, przeplatany krzykiem i płaczem. Z lasu przylegającego do łąki wybiegła drobna dziewczyna, którą Ginny szybko rozpoznała – była to Krukonka z jej roku, wnuczka profesora Flitwicka, którą ze względu na jej zamiłowanie do astronomii, oraz fryzurę przypominającą wełnę będącą jeszcze na baranie nazwano Aries. Chwilę za dziewczyną spomiędzy drzew wyskoczyło kilku adjuchasów, parę dementorów i w dużych ilościach paskudne hybrydy Hollowa i dementora. Harry nie zastanawiając się długo ryknął: - EXPECTO PATRONUM! Jakież było zdziwienie czarnowłosego gdy zamiast srebrzystego jelenia z różdżki wystrzelił lew o smoczych skrzydłach i grzywą ze smoczych kolców, utworzony ze srebrnej mgły jak każdy inny patronus. Stwór podbiegł do Krukonki utrzymując tym samym napastników na stosowną odległość. Nim się wszyscy odwrócili Rukia w kilku skokach shumpo wysiekła dementory i jedną trzecią hybryd, resztę załatwił Uryū na sposób quincych . Pozostało dwóch adjuchasów, Ichigo chcąc się popisać ruszył spokojnym krokiem naprzód, zdjął Zangetsu z pleców i nim ktokolwiek się zorientował zniknął, by pojawić się za owymi Hollowami, jedna szybka Getsuga i po pierwszejej z pozostalych bestii nie było śladu, drugi okazał się tak szybki, że Kurosaki nie był w stanie go dogonić w swoim shikai. Już chciał sięgać po bankai gdy kolo potwora zaczęło się materializować czarne pudło, a następnie dało się słyszeć Hermionę wypowiadającą zaklęcie: „Sączący Się, Mętny Herbie. Bezczelny Statku Szaleństwa. Wrzący, Przeczący, Otępiały, Błyszczący, Sen Utrudniający. Pełzająca Stalowa Księżniczko. Niezniszczalna Błotna Lalko. Zjednoczcie Się! Sprzeciwcie Się! Ukażcie Ziemi Jej Niemoc! Hadō no kyūjū. Kurohitsugi!”
Zdziwienie na twarzach ekipy z Shino było bezcenne, a ich miny co do jednej mówiły coś takiego: Co jest? Ta dziewczyna uczy się Kidō trochę ponad miesiąc, a używa wysokopoziomowych czarów na równi z Korpusem Kidō!?
Gdy zdziwienie ustąpiło zdziwienie Harry posłał swojego patronusa do Kingsleya, aby powiadomić go o całym zamieszaniu. Dziewczyny sprawdziły czy ktoś nie jest ranny. Pomocy potrzebowała tylko Aries, ale nie było to nic czego nie można by uleczyć Sōten Kisshun, Inoue.
Po tych zdarzeniach „talent” Hermiony bardzo zaciekawił Ichigo, zaczął podejrzewać że ona może go zaprowadzić do jego siostry, ale nie wiedział jak prosić dziewczynę o pomoc. O tym jak bliskie prawdy były jego przemyślenia miał się wkrótce przekonać.


* - Duch miecza Harry'ego to połączenie lwa i smoka. Lew o czarnym futrze, z nogami pokrytymi łuską oraz smoczymi skrzydłami, ogonem oraz kolcami gęsto wmieszanymi w grzywę. Jest połączeniem typu trującego i władającego błyskawicami.
** - Shunshin, miotły nawiązujące swoją nazwą i szybkością do tytułu noszonego przez Yoruichi Shihoin – Bogini błysku. Produkowane również przez klan Shihoin. Nazewnictwo modeli idzie co tysiąc. ( w całości wymyślone przeze mnie)





C.D.N

Betowała: Ruciakowa