wtorek, 12 lipca 2016

ROZDZIAŁ VIII - Pierwsze zajęcia z nowymi profesorami cz.1

Drugi września, poniedziałek. Nie ma mowy już o żadnym leniuchowaniu. Była godzina 6.30, gdy w dormitorium Prefekt Naczelnej rozbrzmiał dźwięk budzika. Hermiona słynąca ze swej nieopisanej punktualności, spokojnie i bez zbędnego pośpiechu odbyła poranną toaletę, ubrała się w mundurek i przypięła insygnia prefekta. Już wyszykowana przystąpiła do budzenia siostry i przyjaciółki. Najpierw spokojnie, podeszła i próbowała „po dobroci” lekko potrząsając i nie podnosząc głosu. Następnie próbowała podstępu, który zwykle działał ( w przypadku Ginny było to: ”Ruda wstawaj, za piętnaście minut masz eliksiry i do tego masz sprawdzian! ”, na siostrę nie miała jeszcze opracowanego sposobu.) jednak tym razem Wesleyowna nie raczyła nawet uchylić powieki. Nie przebierając w środkach, posunęła się do Kidō, twierdząc że aquamenti było by aż nazbyt uprzejme.
- Hadō no Jūgo: Taki no eikyō!* - rwący nurt spłukał obie wprost do łazienki.
Z przybytku czystości dało się dosłyszeć zrzędzenie czarnowłosej Kurosaki:
- Ginny przypomnij mi żebym wieczorem nałożyła na nasze łóżka wodoodporne bariery Kidō!

- Młoda, to nic nie da. Nie ma takiego czaru ani w Kidō ani w naszej magii, na który ona nie znała by kontry - odparła zrezygnowana starsza ofiara pobudki szatynki.

- Ale żeby od razu „Uderzającym wodospadem”, najgorszemu wrogowi nie życzyłabym takiej pobudki, a co dopiero własnej siostrze - zawodziła Karin.
- Było wstawać jak budziłam po dobroci, a teraz ruchy, bo za pół godziny śniadanie – Hermiona przez drzwi odpowiedziała na zarzuty siostry.
W Wielkiej Sali byli już wszyscy na śniadaniu. Wielka Paczka Gryffindoru rozpoczęła swoje komentarze, widząc radosną pannę prefekt i „trochę mniej radosne” jej współlokatorki. ]
- Heyy! Shosthaaa, co she stauo? - Zawołał Ron przeżuwając kiełbasę
- Wyjątkowo intensywna pobudka się stała, Ronaldzie! - Ginevra odwarknęła bratu.
- Co, Aquamenti? - Dopytywał Potter.
- Przy tym co nam zafundowała Miona-oneechan, to aquamenti jest jak łaskotki - skomentowała Karin.
- Hadō numer piętnaście! - Jak na komendę odpowiedzieli Harry, Ichigo, Rukia i Chad. Ron jak zwykle przy Kidō był zielony.
- No i wszystko jasne.
Chwilę później wszyscy siedzieli z planami zajęć w ręku i padały komentarze dotyczące zajęć. Plan siódmego roku dla większości gryfonów przedstawiał się następująco:
PONIEDZIAŁEK
 8.45 – 10.30 -Kidō (Gryffindor, Ravenclaw)
 10.45 -12.45 - Zanjutsu (Gryffindor, Ravenclav)
 12.45 – 14.00 – przerwa obiadowa
 14.00 – 15.30 – OPCM ( Gryffindor, Slytherin)
 15.45 – 17.00 – Transmutacja(Gryffindor, Hufflepuff)

WTOREK
 8.45 – 10.30 – Eliksiry ( Gryffindor, Slytherin) 
10.45 -12.45 - ONMS (Gryffindor, Hufflepuff)
 12.45 – 14.00 – przerwa obiadowa
 14.00 – 15.30 – Hoho i Hakuda ( Gryffindor, Slytherin)
 15.45 – 17.00 – Zielarstwo (Gryffindor, Hufflepuff)

ŚRODA
 8.45 – 10.30 -Transmutacja (Gryffindor, Hufflepuff)
 10.45 -12.45 - Eliksiry ( Gryffindor, Slytherin)
 12.45 – 14.00 – przerwa obiadowa 
14.00 – 15.30 – Kidō (Gryffindor, Ravenclaw)
 15.45 – 17.00 – OPCM ( Gryffindor, Slytherin)

CZWARTEK
 8.45 – 10.30 – Zaklęcia (Gryffindor, Ravenclaw) 
10.45 -12.45 - Zielarstwo (Gryffindor, Hufflepuff) 
12.45 – 14.00 – przerwa obiadowa 
14.00 – 15.30 – Hoho i Hakuda ( Gryffindor, Slytherin) 
15.45 – 17.00 – Zanjutsu (Gryffindor, Ravenclaw)

PIĄTEK
 8.45 – 10.30 – Zaklęcia (Gryffindor, Ravenclaw)
 10.45 -12.45 - OPCM( Gryffindor, Slytherin)
 12.45 – 14.00 – przerwa obiadowa
 14.00 – 15.30 – Eliksiry ( Gryffindor, Slytherin)
 15.45 – 17.00 – Transmutacja (Gryffindor, Hufflepuff)

Tak sformułowany plan był spowodowany tym, że większość Gryfonów miało we krwi powołanie do służby Aurorskiej. Tylko nieliczni, tacy jak Hermiona mieli zamiast – z reguły zielarstwa - lub dodatkowo jeszcze Runy i Numerologię. Po skończonym śniadaniu wszyscy ruszyli do jednej z magicznie powiększonych klas, które w ten sposób dostosowano do potrzeb „nowych przedmiotów”. Rozpoczęły się zajęcia z Kidō. Drzwi otwarł starszawy jegomość, o posturze zawodnika sumo z dość rzucającymi się w oczy fryzurą i wąsiskiem (w kolorze różowym). Gdy wszyscy zajęli miejsca, profesor, rozpoczął:
- Witajcie uczniowie. Nazywam się Hachigen Ushōda, jednak proszę was byście zwracali się do mnie Hachi-sensei! Zdaję sobie sprawę, że pewnie kilku z was zainteresowało się nowym przedmiotem na tyle, by coś sobie poczytać lub nawet prowadzić jakieś pierwsze nieśmiałe eksperymenty samemu. Dlatego dziś nie będziemy ćwiczyć ani poznawać czarów, chcę poznać wasze możliwości, by mieć ewentualne podstawy, żeby prosić panią dyrektor o zmianę planu. 
Nikt nie za bardzo rozumiał o co nauczycielowi chodzi, więc któraś z Krukonek wyraziła swoje wątpliwości na głos:
- Hachi-sensei, co pan przez to rozumie?
 - Młoda damo, najjaśniej jak się da: ci którzy tylko czytali o Kidō na prawo, ci którzy nawet nie zapoznali się z zagadnieniem do środka, a najbardziej ciekawscy, co już podejmowali się prób wykonania jakiejś sklasyfikowanej inkantacji na lewo - bardzo obrazowo polecił „wielkolud”. 
Podział był następujący w grupie teoretyków było zdecydowanie więcej „niebieskich” którzy chcąc perfekcyjnych wyników najpierw dogłębnie poznawali teorię. Uczniowie Domu Lwa zaś stanowili w większości wyznawców doktryny praktycznej mniejszą wagę kładąc na teorię i uparcie szlifując praktykę, nawet jeśli kończyło się to eksplozją w twarz ( patrz Seamus Finnegan ).
- Moi drodzy, dzisiejszy sprawdzian będzie wyglądał w sposób następujący – rozpoczął różowowłosy, jednak widząc zmieszanie uczniów zaraz dodał – nie ma czego się bać dzisiaj nie wystawię ocen … jeszcze. Osoby które już próbowały praktyki zmierzą się ze sobą w pojedynkach, należy jednak pamiętać, że nie chcę tu ciężko rannych więc proszę minimalizujcie moc zaklęć, w waszym przypadku najlepszym rozwiązaniem będzie pomijanie inkantacji. Większość z was nie ma zbyt wysokiego poziomu mocy, więc nawet wysokopoziomowe czary będą mało szkodliwe. Na następnej godzinie zajmę się teoretykami którzy będą ćwiczyć na manekinach - na te słowa uczniowie reagowali mieszanką przerażenia i rozbawienia. Tylko jednej rudej osóbce po twarzy błąkał się chochlikowaty uśmieszek. Doszukała się ona w grupie osób parających się praktycznym podejściem kilku Krukonek, podeszła do nich i zapytała:
- Aries, będziesz moją sparingpartnerką?
- A cześć Ginny, czemu nie - nosicielka afro nie wyczuła w pozornie normalnej prośbie złośliwej chęci zemsty. 
Hachi dał swoim uczniom czas na dobranie się w pary, oraz automatycznie odesłał drugą grupę do ławek tworzących wokoło „pola ćwiczebnego” coś w rodzaju amfiteatru. Większa część egzaminu poszła szybko i sprawnie, gdyż ci którzy potrafili wykonać jakieś zaklęcia nie szkodząc samemu sobie byli wyprani ze sztuczek przy czarach poziomu 40 – a nawet to nie wiadomo dlaczego, gdyż powyżej dwudziestki celność pozostawiała naprawdę wiele do życzenia. Cokolwiek wartego uwagi prezentowali dopiero Harry i Hermiona którzy na godnych siebie sparingpartnerów potrzebowali Ichigo i Rukii. Potter demonstrował swoje umiejętności na Ichigo od którego skopiował styl polegający na szybkości i zwinności. Oboje walczyli otwarcie, ale z daleka było widać że w ich przypadku lekcja Kidō zmieniła się w pokaz Hoho, które stosowali znacznie częściej niż tarcze, choć Hadō latały gęsto. Dziewczyny natomiast prezentowały styl bardziej powolny i defensywny. Tarcze gęsto przeplatane ze sobą służyły łataniu własnych luk w obronie i dawały przynajmniej w założeniu odrobinę czasu która może pozwolić na wykorzystanie przeoczonej przez przeciwniczkę słabości. W tych przypadkach pokazy zostały przerwane przez nauczyciela, który widział, że ci uczniowie Hogwartu prezentują poziom co najmniej średniego oficera Gotei. 
Ostatnie prezentowały swoje możliwości Aries i Ginny.
- Zaczynajcie! - nakazał swoim melancholijnym tonem Uschoda. Weasley bardzo szybko rozpoczęła od zaklęcia mającego bardzo utrudnić życie przeciwniczce:

– Bakudo no ni: chinmoku! Zwykła magia różdżkowa jest cholernie ciężka niewerbalnie, a Kidō graniczy z cudem. Krukonka bardzo sprytnie wykorzystała inne bakudo do obrony – seki. Zwykle mała kulka energii w jej wykonaniu została spłaszczona tworząc coś na kształt greckiego hoplonu. W ten sposób Ruda o mało nie zarobiła własną pieczęcią milczenia. Taka wymiana zaklęć trwała do końca lekcji. Po kreatywności w kontrach i nietuzinkowym wykonywaniu zaklęć było widać że dziadkiem Aries jest Filius Flitwick. To jednak nie pomogło jej całkowicie uniknąć obrażeń, obiektywnie licząc to wyszły z Ginny po równo na ilości stłuczeń i siniaków, a z poziomem całego starcia nie wyszły ponad średnią klasy, tu jednak już z celnością było lepiej. Na przerwie zemsta na niesumiennej autorce zeszła na dalszy plan. Ginny była autentycznie zszokowana umiejętnościami koleżanki. W Kidō dorównywała jej, jeśli nie przewyższała.