poniedziałek, 31 października 2016

ROZDZIAŁ X - Pierwsze zajęcia z nowymi profesorami cz.3 czyli wciry rodem z Shino.

- Mógłbyś teraz to przełożyć na ludzki? - Wysapali wszyscy.
- Jasne że mogę, ale teraz zaczynają się schodzić uczniowie. Wieczorem pod gobelinem Barnabasza Dzika. - Uciął Harry. Ishin przyjrzał się sceptycznie strojom treningowym uczniów Hogwartu, po czym z teatralnym westchnięciem wyciągnął różdżkę i jednym jej machnięciem transmutował dresy i inne tego typu stroje w coś bardziej z Shino, ale mające w sobie coś Hogwarckiego. O ile w japońskiej akademii uczniowie, zwłaszcza podczas zajęć szermierczych mają ubrane proste białe bluzy - kosode i spodnie – hakama ( dziewczyny czerwone, chłopcy błękitne) to w Hogwarcie te stroje miały kolory takie jak godła poszczególnych domów :
  •  Gryffindor – złota hakama i szkarłatne kosode
  •  Slytherin – zielona hakama i srebrne kosode 
  • Ravenclav – srebrna hakama i kosode w kolorze indygo
  •  Hufflepuff – hakama w kolorze spiżu i złote kosode.

 Gdy Kurosaki sensei schował swój magiczny kijek, rozległy się głosy zdumienia wśród uczniów. Zaklęcie nie oszczędziło nawet ekipy z wymiany i Gryfonów, którzy jeszcze chwilę temu rozmawiali z nauczycielami. Hachi - sensei huknął głośno, aby uciszyć szmery, po czym oznajmił:
- Stroje które teraz macie na sobie obowiązywać was będą na tych zajęciach które będzie prowadzić którekolwiek z naszej trójki. Teraz proszę podzielić się w pary i porządnie się rozgrzać ponieważ jak pragnę przypomnieć pierwsze kategorie będą bardzo fizyczne. Test z hoho, był bardzo prosty jeśli idzie o formę ale już wykonanie go, zwłaszcza tym uczniom którzy nie grają nawet w quiditha, a o innych formach aktywności nie wspomnę, przysporzył mnóstwa bólu. Był on podzielony na dwa etapy, pierwszy szybkościowo-wytrzymałościowy polegał na przebiegnięciu w wyznaczonym czasie jak najdłuższego dystansu, natomiast drugi zręcznościowy – tor przeszkód ( nazwa mówi sama za siebie). Wyniki przedstawiały się następująco, oczywiście mocno orientacyjnie:
 Goście przeniesieni z Shino.
 Wyraźna, aczkolwiek niezbyt przeszkadzająca przerwa Hermiona, Ginny, Harry, Luna i Ron oraz o dziwo kilka innych osób* w tym Draco, Blaise, Dafne i Astoria.
 Długo, długo nikt i umiejscowiły się reprezentacje domów w Quiditha.
 Naprawdę bardzo długo nikt i powoli, systematycznie grupkami po kilkanaście osób pojawiali się pozostali uczniowie. Po ukończeniu swojej części, Shihoin przekazała pałeczkę Kurosakiemu a.k.a Shibie. Ishin wyszedł na środek i oznajmił: w jednym momencie będą się toczyć trzy starcia. Każdy z nas sędziuje jedno ( w tym czasie błonia w trzech miejscach zmieniły kolor tworząc okrągłe place o średnicy dwudziestu metrów). Przed starciem każda para podchodzi do sędziego aby nałożyć na nich Kidō zabezpieczające przed prawdziwym zranieniem – będą siniaki i stłuczenia, w najgorszym razie zwichnięcie lub złamanie, ale nie chce tu widzieć krwawiących ran lub odciętych kończyn, dlatego nie chcę nawet słyszeć o wchodzeniu na ring bez zabezpieczeń. Pierwsze walki zaczną osoby z najlepszej grupy z poprzedniego testu. Na początek każde z was będzie się musiało zmierzyć z kimś z Shino, gdyż chcę mieć możliwość ewentualnego porównania, potem wybieracie między waszymi kolegami ze szkoły.
 Pierwsze trzy starcia :
  • Yasutora Sado vs Ron Weasley
  •  Ichigo Kurosaki vs Ginny Weasley
  •  Inoue Orihime vs Luna Lovegood 

Następnie:
  • Uryu Ishida vs Draco Malfoy
  •  Karin Kurosaki vs Astoria Greengras
  •  Hermiona Kurosaki vs Rukia Kuchiki

 W trzeciej rundzie:
  • Ichigo Kurosaki vs Blaise Zabini
  •  Yasutora Sado vs Teodor Nott
  •  Inoue Orihime vs Dafne Greengras 

Czwarta runda:
  • Uryu Ishida vs Harry Potter
  •  Rukia Kuchiki vs Parvatti Pati
  • l Karin Kurosaki vs Cho Chang
 (nie będę opisywał wszystkich potyczek, bo za długo by zeszło, wszystkie były bardzo zajmujące, ale najbardziej zapadła w pamięć walka Ichigo i Ginny)
 Ginny VS Ichigo
 Ustawili się w polu sędziowanym przez Yoruichi. Zanim otrzymali znak do rozpoczęcia zaczęli krążyć po ringu próbując wybadać przeciwnika. Pozycja Weasleyówny była dość intrygująca dla ciemnoskórej, gdyż na pierwszy rzut oka widać w nim było elementy typowe dla onmitsukido – typowa postawa grup szybkiego reagowania oddziału drugiego, przywołała wiele wspomnień, i tych szczęśliwych i bolesnych – w tej jednostce osoby walczące dwoma ostrzami często w „atakującej ręce” stosują chwyt standardowy, a drugą bronią się chwytając miecz „odwrotnie”. Krążyli już od jakichś dwóch minut szukając luk w obronie, gdy Ichigo przeszedł w shumpo by wyprowadzić swój „firmowy” cios którym kruszył obronę nie jednego przeciwnika. Jednego nie przewidział, a mianowicie; Ginny była bardzo drobną osóbką, a przez to jeszcze szybszą i zwinniejszą niż mogło by się to wydawać. W momencie zadawania ciosu, dziewczyna próbowała go skontrować w ostatniej chwili ulubionym „zagraniem” Kuchikich – senką, jej prędkość jest jednak jeszcze daleko w tyle za tą chłopaka, więc błyskawicznie została zablokowana, mimo to zdołała zadać marchewko-włosemu kilka ciosów, które w normalnej walce były by tylko irytującymi skaleczeniami. Jako że Ruda słynęła w całym Hogwarcie ze swojej gorącej głowy, bardzo szybko postanowiła podwyższyć poziom trudności pojedynku:
- Bądź szybka i niewykrywalna! Anbu Sen'nyo! **
 Teraz każdy nawet najmniejszy cień stanowił ucieczkę dla niej, oraz mogła z niego zaatakować. Dla Chłopaka który przywykł do otwartych starć stanowiło to nie lada problem. W efekcie spryt i technika pokonały czystą siłę.
 Po tej walce musiała nastąpić przerwa w pojedynkach, gdyż na niebie pojawiło się coś co przyprawiło wszystkich o ciarki, garganta z której zaczęli wychodzić puści wszystkich klas, dementory i o zgrozo krzyżówki tych dwóch gatunków potworów. 
Widząc zaistniałą sytuację Ushōda zawołał:
- Tutaj mogą zostać tylko ci którzy zostali przydzieleni na pierwsze cztery sesje walk. Niech reszta uda się do zamku po nauczycieli, niech pomogą w obronie. Na co jeszcze czekacie? - zawołał, po czym zaczął rzucać wszystkie pieczęci jakie mogły być w tej sytuacji przydatne.
- Expecto patronum! - wykrzyknęła Hermiona wysyłając w powietrze swoją dziewięcioogoniastą kotkę. W pewnym momencie ktoś zawołał:

- Uwaga, zaraz wystrzeli cero! Uciekać! - Skupiona na utrzymywaniu zaklęcia Gryfonka odskoczyła za późno, przez co fala po eksplozji zdołała ją przewrócić i nabić kilka dość sporych stłuczeń. Zdezorientowana, po upadku rozglądała się po polu bitwy i nie zauważyła pustego, który chciał ją zaatakować. W ostatniej chwili usłyszała odgłos zderzających się szponów i stali. Gdy się odwróciła zobaczyła przed sobą jedną z tych osób której obecności nigdy by się tam nie spodziewała – Blaise'a Zabiniego.

* - Chodzi nieliczne osoby z GD
** - Anbu Sen'nyo - Mroczna elfka - Imię zanpakuto Ginny   

wtorek, 9 sierpnia 2016

ROZDZIAŁ IX - Pierwsze zajęcia z nowymi profesorami cz.2

~~~~Tekst~~~~ wężomowa
~~~~Tekst~~~~ język lwów
~~~~Tekst~~~~ Smoczy
***************************************************************************

W trakcie przerwy po pierwszych zajęciach, stało się coś co zdziwiło wszystkich którzy znali McGonagall przynajmniej dwa lata. Po korytarzach rozległ się wzmocniony zaklęciem głos dyrektorki:
Wszyscy uczniowie proszeni są o stawienie się na błoniach. Ze względu na prośbę naszych Japońskich profesorów postanowiłam na dzisiaj zmienić plan, będą tylko zajęcia weryfikujące wasze predyspozycje do przedmiotów wykładanych przez wcześniej wymienionych. Po otrzymaniu wyników rozważę ewentualną zmianę planów.

- Mionka założę się o dziesięć galeonów że ten pomysł podłożył McSztywnej twój ojciec. - powiedziała Ginny, po czym dodała – i chwała mu za to
- Wchodzę Ruda i podbijam do dwudziestu, jednak ja twierdzę że to sprawka cioteczki Yoruichi – powiedział Ichigo wychodząc zza rogu.
- Ja sądzę że żadne z was nie ma racji i też wchodzę do zakładu. - oznajmił Harry pojawiając się w przejściu za portretem Godryka Gryffindora.
- Herm, przetnij! - zakończyli razem.

Po kilku minutach wszyscy stali na łące koło Bijącej Wierzby. Na zaimprowizowanym podwyższeniu stała Minerwa, a obok niej Ushōda, Shihoin i Kurosaki.
Moi drodzy,Wasi nauczyciele przedmiotów japońskich po pierwszych zajęciach poinformowali mnie że reprezentujecie zadziwiająco zróżnicowany poziom umiejętności, które logicznie myśląc powinny być dla was całkowitą nowością – a przez to przynajmniej w teorii wszyscy musieli by być kompletnie zieloni. Miłym zaskoczeniem dla mnie było gdy dowiedziałam się że są jeszcze osoby które poza wcześniej wspomnianym poziomem nie tylko znają teorię ale i w co najmniej kilku przypadkach reprezentują przyzwoity poziom praktyczny. Dlatego, aby umożliwić wam rozwój lepiej dopasowany do waszych umiejętności przeprowadzone zostaną, w trybie natychmiastowym, testy które podzielą was według waszych aktualnych możliwości. Aby zbędnie nie przedłużać, profesorowie, możecie zaczynać! - Dyrektorka wygłosiła krótką, ale rzeczową mowę.

- Wygrałem. - szepnął Harry wyciągając ręce po swoją wygraną.

W tej samej chwili po błoniach rozległ się głos Ishina: - Na początek próbie poddamy waszą szybkość i zwinność, czyli innymi słowy hoho a następnie Zanjutsu. Kidō będziemy sprawdzać po obiedzie. Teraz macie piętnaście minut na przebranie w coś nie krępującego ruchów, a my przygotujemy tor przeszkód. Zanim jednak się rozejdziecie, zostaną wam rozdane Asauchi – czyste zanpakuto które jeszcze nie okazują indywidualnych cech posiadacza.

W tej chwili rozpoczęła się bardzo długa procesja, do profesora Kurosakiego. Złota paczka Gryffindoru ustawiła się jednak na samym końcu kolejki, a nie jak wszyscy mogli by się spodziewać na początku. Uczynili to jednak bo chcieli zamienić kilka słów z ojcem Hermiony.
- No córuś, jeszcze tylko ty i twoi przyjaciele, a wszyscy będą mieć już swoje miecze. - uśmiechnął się Ishin na widok swojej pociechy
- Właściwie nie musisz nam dawać tych Asauchi. Ichigo w wakacje nas trenował i zdążył nam skombinować broń. - Odparła Miona.
- Naprawdę?! Pokażcie swoje miecze! - nakazał zdziwiony nauczyciel.
Bardzo długo i uważnie przyglądał się poszczególnym mieczom, nie wychodząc przy tym z szoku. Wprawne oko byłego kapitana zauważyło że te dzieciaki są w bardzo zażyłych relacjach ze swoimi duszami miecza, jednak nie na tyle by poznać ich imiona – było to poznać po tym że ich Zanpakuto były bardzo zindywidualizowane, jednak nie czuć było od nich tak wyrazistych aur jak w przypadku broni shinigami z rangą oficerską. Miecz Rona jako jedyny nie wyróżniał się niczym szczególnym, (podobnie jak w przypadku Zaraki'ego) w podstawowej formie był to prosty, ale brutalnie skuteczny claymore. Ginny jako jedyna, jak to określili Japończycy nosiła daisho, jednak nie był to klasyczny japoński komplet, lecz dwie średniej długości elfickie szable noszone na plecach. Zamiłowanie Herm do Kidō dało się poznać w kształcie i wielkości jej broni, którą okazał się bogato zdobiony sztylet. Harry natomiast miał długi miecz idealny zarówno do cięć jak i pchnięć, Shihoin zauważyła w jego długości i wyważeniu że jego używanie wymaga nie lada szybkości i refleksu, co zresztą Kurosaki i sam zainteresowany potwierdzili. Ta konkretna sztuka broni wyglądała następująco: miał on w całości około cztery shaku długości (121 cm), był bardzo wąski bo tylko siedem i pół centymetra w najszerszym miejscu. Klinga była złota na brzegu ostrza a czarna na środku u zbrocza. Na jej powierzchni wytrawione były szkarłatną barwą w wężomowie, języku lwów oraz ku zaskoczeniu wszystkich w narzeczu tenryuu (języku smoków) bardzo potężne zaklęcia wzmacniające i ochronne.

- Harry, czy jesteś wstanie przeczytać te inskrypcje na klindze? - Zapytał Ushōda, gdy skrzywienie zawodowe, pozostałe po byciu zastępcą dowódcy Korpusu Kido dało o sobie znać.
- Na chwilę obecną dwie z trzech, a o co chodzi Hachi-sensei? - odparł chłopak
- Widzisz jestem ciekawy, bo nigdy takiej transkrypcji nie widziałem, podejrzewam że to są jakieś czary ochronne ale nie wiem jakie. - Odparł różowo włosy z ciekawością małego dziecka przyglądając się hieroglifom.
- Profesorze, jeśli błogosławieństwa rodowe kwalifikują się jako czary ochronne to ma pan rację. - mruknął czarnowłosy po czym odczytał napisy na głos:
Bądź pozdrowiony spadkobierco węży!
Prawowity dziedzicu który trzymasz mnie w swych rękach,
Nie obawiaj się podstępów ni trucizny gdyż jam jest ich ojcem!
I jako takiemu są mi poddane. - Wysyczał
Niech kto odważny chyli przed tobą głowę, synu lwiego rodu!
Patrz mężnie w serce burzy by skinieniem tego ostrza objąć ją we władanie. - Basowe pomruki wyrwały się z piersi Harry'ego

Gdy czarnowłosy umilkł, aby nabrać tchu potrzebnego do przetłumaczenia, zamiast tłumaczyć zaczął odczytywać trzeci napis.
Z ojca lew!
Z naznaczenia wąż!
Z matki smok!
Serce szlachetnego, który w ręku dzierży płomień sprawiedliwości. - zaryczał


Wszyscy osłupieli z wrażenia. Powszechnie wiadomym było że przez zaklęcie Voldzia Harry może gadać z wężami, ale nikt nie wiedział z jakiej przyczyny może znać lwi i smoczy!?
- Mógłbyś teraz to przełożyć na ludzki? - wysapali wszyscy, którzy wysłuchali tego co napisano na mieczu Pottera.


wtorek, 12 lipca 2016

ROZDZIAŁ VIII - Pierwsze zajęcia z nowymi profesorami cz.1

Drugi września, poniedziałek. Nie ma mowy już o żadnym leniuchowaniu. Była godzina 6.30, gdy w dormitorium Prefekt Naczelnej rozbrzmiał dźwięk budzika. Hermiona słynąca ze swej nieopisanej punktualności, spokojnie i bez zbędnego pośpiechu odbyła poranną toaletę, ubrała się w mundurek i przypięła insygnia prefekta. Już wyszykowana przystąpiła do budzenia siostry i przyjaciółki. Najpierw spokojnie, podeszła i próbowała „po dobroci” lekko potrząsając i nie podnosząc głosu. Następnie próbowała podstępu, który zwykle działał ( w przypadku Ginny było to: ”Ruda wstawaj, za piętnaście minut masz eliksiry i do tego masz sprawdzian! ”, na siostrę nie miała jeszcze opracowanego sposobu.) jednak tym razem Wesleyowna nie raczyła nawet uchylić powieki. Nie przebierając w środkach, posunęła się do Kidō, twierdząc że aquamenti było by aż nazbyt uprzejme.
- Hadō no Jūgo: Taki no eikyō!* - rwący nurt spłukał obie wprost do łazienki.
Z przybytku czystości dało się dosłyszeć zrzędzenie czarnowłosej Kurosaki:
- Ginny przypomnij mi żebym wieczorem nałożyła na nasze łóżka wodoodporne bariery Kidō!

- Młoda, to nic nie da. Nie ma takiego czaru ani w Kidō ani w naszej magii, na który ona nie znała by kontry - odparła zrezygnowana starsza ofiara pobudki szatynki.

- Ale żeby od razu „Uderzającym wodospadem”, najgorszemu wrogowi nie życzyłabym takiej pobudki, a co dopiero własnej siostrze - zawodziła Karin.
- Było wstawać jak budziłam po dobroci, a teraz ruchy, bo za pół godziny śniadanie – Hermiona przez drzwi odpowiedziała na zarzuty siostry.
W Wielkiej Sali byli już wszyscy na śniadaniu. Wielka Paczka Gryffindoru rozpoczęła swoje komentarze, widząc radosną pannę prefekt i „trochę mniej radosne” jej współlokatorki. ]
- Heyy! Shosthaaa, co she stauo? - Zawołał Ron przeżuwając kiełbasę
- Wyjątkowo intensywna pobudka się stała, Ronaldzie! - Ginevra odwarknęła bratu.
- Co, Aquamenti? - Dopytywał Potter.
- Przy tym co nam zafundowała Miona-oneechan, to aquamenti jest jak łaskotki - skomentowała Karin.
- Hadō numer piętnaście! - Jak na komendę odpowiedzieli Harry, Ichigo, Rukia i Chad. Ron jak zwykle przy Kidō był zielony.
- No i wszystko jasne.
Chwilę później wszyscy siedzieli z planami zajęć w ręku i padały komentarze dotyczące zajęć. Plan siódmego roku dla większości gryfonów przedstawiał się następująco:
PONIEDZIAŁEK
 8.45 – 10.30 -Kidō (Gryffindor, Ravenclaw)
 10.45 -12.45 - Zanjutsu (Gryffindor, Ravenclav)
 12.45 – 14.00 – przerwa obiadowa
 14.00 – 15.30 – OPCM ( Gryffindor, Slytherin)
 15.45 – 17.00 – Transmutacja(Gryffindor, Hufflepuff)

WTOREK
 8.45 – 10.30 – Eliksiry ( Gryffindor, Slytherin) 
10.45 -12.45 - ONMS (Gryffindor, Hufflepuff)
 12.45 – 14.00 – przerwa obiadowa
 14.00 – 15.30 – Hoho i Hakuda ( Gryffindor, Slytherin)
 15.45 – 17.00 – Zielarstwo (Gryffindor, Hufflepuff)

ŚRODA
 8.45 – 10.30 -Transmutacja (Gryffindor, Hufflepuff)
 10.45 -12.45 - Eliksiry ( Gryffindor, Slytherin)
 12.45 – 14.00 – przerwa obiadowa 
14.00 – 15.30 – Kidō (Gryffindor, Ravenclaw)
 15.45 – 17.00 – OPCM ( Gryffindor, Slytherin)

CZWARTEK
 8.45 – 10.30 – Zaklęcia (Gryffindor, Ravenclaw) 
10.45 -12.45 - Zielarstwo (Gryffindor, Hufflepuff) 
12.45 – 14.00 – przerwa obiadowa 
14.00 – 15.30 – Hoho i Hakuda ( Gryffindor, Slytherin) 
15.45 – 17.00 – Zanjutsu (Gryffindor, Ravenclaw)

PIĄTEK
 8.45 – 10.30 – Zaklęcia (Gryffindor, Ravenclaw)
 10.45 -12.45 - OPCM( Gryffindor, Slytherin)
 12.45 – 14.00 – przerwa obiadowa
 14.00 – 15.30 – Eliksiry ( Gryffindor, Slytherin)
 15.45 – 17.00 – Transmutacja (Gryffindor, Hufflepuff)

Tak sformułowany plan był spowodowany tym, że większość Gryfonów miało we krwi powołanie do służby Aurorskiej. Tylko nieliczni, tacy jak Hermiona mieli zamiast – z reguły zielarstwa - lub dodatkowo jeszcze Runy i Numerologię. Po skończonym śniadaniu wszyscy ruszyli do jednej z magicznie powiększonych klas, które w ten sposób dostosowano do potrzeb „nowych przedmiotów”. Rozpoczęły się zajęcia z Kidō. Drzwi otwarł starszawy jegomość, o posturze zawodnika sumo z dość rzucającymi się w oczy fryzurą i wąsiskiem (w kolorze różowym). Gdy wszyscy zajęli miejsca, profesor, rozpoczął:
- Witajcie uczniowie. Nazywam się Hachigen Ushōda, jednak proszę was byście zwracali się do mnie Hachi-sensei! Zdaję sobie sprawę, że pewnie kilku z was zainteresowało się nowym przedmiotem na tyle, by coś sobie poczytać lub nawet prowadzić jakieś pierwsze nieśmiałe eksperymenty samemu. Dlatego dziś nie będziemy ćwiczyć ani poznawać czarów, chcę poznać wasze możliwości, by mieć ewentualne podstawy, żeby prosić panią dyrektor o zmianę planu. 
Nikt nie za bardzo rozumiał o co nauczycielowi chodzi, więc któraś z Krukonek wyraziła swoje wątpliwości na głos:
- Hachi-sensei, co pan przez to rozumie?
 - Młoda damo, najjaśniej jak się da: ci którzy tylko czytali o Kidō na prawo, ci którzy nawet nie zapoznali się z zagadnieniem do środka, a najbardziej ciekawscy, co już podejmowali się prób wykonania jakiejś sklasyfikowanej inkantacji na lewo - bardzo obrazowo polecił „wielkolud”. 
Podział był następujący w grupie teoretyków było zdecydowanie więcej „niebieskich” którzy chcąc perfekcyjnych wyników najpierw dogłębnie poznawali teorię. Uczniowie Domu Lwa zaś stanowili w większości wyznawców doktryny praktycznej mniejszą wagę kładąc na teorię i uparcie szlifując praktykę, nawet jeśli kończyło się to eksplozją w twarz ( patrz Seamus Finnegan ).
- Moi drodzy, dzisiejszy sprawdzian będzie wyglądał w sposób następujący – rozpoczął różowowłosy, jednak widząc zmieszanie uczniów zaraz dodał – nie ma czego się bać dzisiaj nie wystawię ocen … jeszcze. Osoby które już próbowały praktyki zmierzą się ze sobą w pojedynkach, należy jednak pamiętać, że nie chcę tu ciężko rannych więc proszę minimalizujcie moc zaklęć, w waszym przypadku najlepszym rozwiązaniem będzie pomijanie inkantacji. Większość z was nie ma zbyt wysokiego poziomu mocy, więc nawet wysokopoziomowe czary będą mało szkodliwe. Na następnej godzinie zajmę się teoretykami którzy będą ćwiczyć na manekinach - na te słowa uczniowie reagowali mieszanką przerażenia i rozbawienia. Tylko jednej rudej osóbce po twarzy błąkał się chochlikowaty uśmieszek. Doszukała się ona w grupie osób parających się praktycznym podejściem kilku Krukonek, podeszła do nich i zapytała:
- Aries, będziesz moją sparingpartnerką?
- A cześć Ginny, czemu nie - nosicielka afro nie wyczuła w pozornie normalnej prośbie złośliwej chęci zemsty. 
Hachi dał swoim uczniom czas na dobranie się w pary, oraz automatycznie odesłał drugą grupę do ławek tworzących wokoło „pola ćwiczebnego” coś w rodzaju amfiteatru. Większa część egzaminu poszła szybko i sprawnie, gdyż ci którzy potrafili wykonać jakieś zaklęcia nie szkodząc samemu sobie byli wyprani ze sztuczek przy czarach poziomu 40 – a nawet to nie wiadomo dlaczego, gdyż powyżej dwudziestki celność pozostawiała naprawdę wiele do życzenia. Cokolwiek wartego uwagi prezentowali dopiero Harry i Hermiona którzy na godnych siebie sparingpartnerów potrzebowali Ichigo i Rukii. Potter demonstrował swoje umiejętności na Ichigo od którego skopiował styl polegający na szybkości i zwinności. Oboje walczyli otwarcie, ale z daleka było widać że w ich przypadku lekcja Kidō zmieniła się w pokaz Hoho, które stosowali znacznie częściej niż tarcze, choć Hadō latały gęsto. Dziewczyny natomiast prezentowały styl bardziej powolny i defensywny. Tarcze gęsto przeplatane ze sobą służyły łataniu własnych luk w obronie i dawały przynajmniej w założeniu odrobinę czasu która może pozwolić na wykorzystanie przeoczonej przez przeciwniczkę słabości. W tych przypadkach pokazy zostały przerwane przez nauczyciela, który widział, że ci uczniowie Hogwartu prezentują poziom co najmniej średniego oficera Gotei. 
Ostatnie prezentowały swoje możliwości Aries i Ginny.
- Zaczynajcie! - nakazał swoim melancholijnym tonem Uschoda. Weasley bardzo szybko rozpoczęła od zaklęcia mającego bardzo utrudnić życie przeciwniczce:

– Bakudo no ni: chinmoku! Zwykła magia różdżkowa jest cholernie ciężka niewerbalnie, a Kidō graniczy z cudem. Krukonka bardzo sprytnie wykorzystała inne bakudo do obrony – seki. Zwykle mała kulka energii w jej wykonaniu została spłaszczona tworząc coś na kształt greckiego hoplonu. W ten sposób Ruda o mało nie zarobiła własną pieczęcią milczenia. Taka wymiana zaklęć trwała do końca lekcji. Po kreatywności w kontrach i nietuzinkowym wykonywaniu zaklęć było widać że dziadkiem Aries jest Filius Flitwick. To jednak nie pomogło jej całkowicie uniknąć obrażeń, obiektywnie licząc to wyszły z Ginny po równo na ilości stłuczeń i siniaków, a z poziomem całego starcia nie wyszły ponad średnią klasy, tu jednak już z celnością było lepiej. Na przerwie zemsta na niesumiennej autorce zeszła na dalszy plan. Ginny była autentycznie zszokowana umiejętnościami koleżanki. W Kidō dorównywała jej, jeśli nie przewyższała.

sobota, 2 kwietnia 2016

ROZDZIAŁ VII - Pierwszy września

Sierpień się skończył. Pierwszego września, jak co roku wszyscy byli zajęci szykowaniem się na wyjazd do Hogwartu, mimo to TEN raz miał się okazać wyjątkowy, zwłaszcza dla Hermiony. Dowiedziała się od Ichigo, że ich ojciec będzie uczył Zanjutsu, a młodsze siostry przenoszą się razem z nim. Aby spotkać się z ojcem przed odjazdem pociągu, postanowili być już na King Cross na godzinę przed odjazdem ekspresu.

~~ Z perspektywy Ishina~~
Przede mną i moimi córkami otwierały się właśnie rota wyjściowe Senkaimonu. Mieliśmy się z Ichigo spotkać na peronie 9 i 3/4, miał nam tam pokazać swoją siostrę bliźniaczkę odnalezioną po szesnastu latach od porwania... a ja miałem jeszcze się spotkać z dyrektorką Hogwartu, ponieważ miałem tam uczyć. Wrota otwarły się naprzeciw grupki młodzieży i dwójki około pięćdziesięcioletnich czarodziei. W owej grupie udało mi się dopatrzyć mojego syna i jego paczkę, reszty czyli następnych sześciu osób nie znałem wcale choć w dziewczynie o mahoniowych włosach z kobaltowymi pasemkami udało mi się doszukać dziwnego a w ręcz uderzającego podobieństwa do mojej zmarłej żony.
- Ichi-nii, jak minęły wakacje? – moje młodsze córki rzuciły się bratu na szyję, przyprawiając go o niezły szok. Ja jako że, byłem od teraz poważnym profesorem (w Shino nie było nikogo kto nie miałby jakiegoś swojego dziwactwa), musiałem się ostro hamować żeby nie przywitać Ichigo kopem z półobrotu lub prawym sierpowym.
- O, Kurosaki-san! Dawno się nie widzieliśmy. - Orihime jak zwykle uprzejma.
- Cześć tato. Wydawało mi się że mieliśmy się spotkać za pół godziny?! - odparł zdziwiony mój pierworodny.
- Ale wiesz że nie wypada się spóźnić i to pierwszego dnia na nowym stanowisku. - odparłem moralizatorskim tonem – Widzę że nie tracisz czasu, lato dobrze nie minęło a ty już masz kilku nowych znajomych. Jak ty się zachowujesz? Twoi koledzy czują się niezręcznie! Przedstawiłbyś nas sobie - dodałem z mieszanką rozbawienia i oburzenia, widząc szkarłat na twarzy syna.
- Masz rację. <<facepalm>> To są Ginny i Ron Weasleyowie oraz Harry Potter, Poznaliśmy ich pierwszego dnia praktycznie zaraz po wyjściu na Pokątnej. - Ichigo pokazywał najpierw na dwójkę rudzielców, a następnie na czarnowłosego z blizną .
- A kim jest ta dziewczyna, która stoi koło ciebie braciszku? - spytała Yuzu z dość bezpośrednim pytaniem w głosie i w oczach. Sam zresztą byłem ciekaw, chociaż widząc podobieństwo do Masaki to podejrzewałem to co za chwilę mogę usłyszeć.
- Ojcze, dziewczyny; to jej właśnie szukaliśmy - odparł bez skrupułów Ichigo

~~ Z perspektywy Hermiony~~
Przysłuchując się rozmowie mojego brata z tym osobliwym mężczyzną, a konkretniej naszym ojcem, odniosłam dziwne wrażenie, że mimo nie okazywania tego Ichigo jest bardzo niezadowolony z faktu, że to właśnie on będzie uczył jako jeden z oddelegowanych nauczycieli. Moje obawy potwierdził jeszcze niefrasobliwy sposób bycia nieumiejętnie skrywany pod maską powagi. Gdy usłyszałam przedstawianie moich przyjaciół, i oznajmienie że to mnie szukali, zaczęło się robić trochę dziwnie.
- Córeczko powiedz mi jak cię nazywano do tej pory, matka nalegała żeby nazwać cię Arashi. Jestem jednak świadomy że tych kilkanaście lat w innym środowisku zrobiło swoje. Nie będę nalegał byś nosiła to imię ale chcę wiedzieć jak się do ciebie zwracać? – gdy tylko ojciec odzyskał rezon, zaczął mnie wypytywać o wszystko.
- Nazywałam się Hermiona Jane Granger, ale gdy odkryłam że Ichigo jest moim bratem to on mi powiedział że miałam się tak nazywać. Żeby jednak się nie odcinać całkowicie od tego co było, a zwłaszcza tego co mnie dobrego spotkało zmieniłam imię na: Hermiona Arashi. - odpowiedziałam podkreślając czas przeszły w pierwszej części wypowiedzi Gdy skończyłam odpowiadać poczułam jak któraś z dziewcząt, które jak zrozumiałam są moimi młodszymi siostrami, wiesza mi się na szyi. Nie minęła chwila a sama zaczęłam przytulać obie jednocześnie.
- Dzieciaki, porozmawiamy wieczorem, teraz muszę pogadać z dyrektor McGonnagal. - oznajmił ojciec i ruszył do pierwszego wagonu, do którego właśnie wsiadała czarownica w zielonej sukni i dość rzucającym się w oczy szpiczastym kapeluszu.

~~~Perspektywa Harry'ego~~
Po odłożeniu bagaży, zajęliśmy jeden z większych przedziałów, który ze względu na naszą dużą liczbę wydawał się dość mały. Mimo to nie było to problemem, bo od czego są zaklęcia naginające przestrzeń. Po zwiększeniu pojemności przedziału, popisała się Yuzu (jedna z młodszych sióstr Mionki) przeobrażając pomieszczenie w skromny, ale przytulny i mimo wszystko znacznie wygodniejszy pawilonik herbaciany, jaki miałem okazję oglądać na fotografiach przedstawiających Japońskie, klasyczne wnętrza. Teraz Karin machnęła ręką ( widzę że w Japonii dużą wagę przykładają do magii bezróżdżkowej), mimo że widziałem różdżkę przypiętą na opasce do rękawa dziewczyny, po czym pojawiło się na ścianach kilka żerdzi dla ptaków, a na jednej od razu usiadł orzeł. Od razu widać, że magiczny ponieważ upierzenie zauważalnie odbiegało od „mugolskiej” wersji. Sam skorzystałem z okazji i wypuściłem mojego feniksa – Musiałem sobie coś kupić na miejsce Hedwigi, a gdy zobaczyłem tego przyjemniaczka nie potrafiłem się oprzeć.
 Nie mogąc znieść irytującej ciszy zapytałem: - Co robimy? Pociąg rusza dopiero za jakąś godzinę a w szkole będziemy późnym wieczorem.
- Shinjitsu ka chōsen ka! (prawda czy wyzwanie ) - Zaproponowały siostry Hermiony z iście chochlikowatymi uśmieszkami.
- Dziewczyny mam nadzieję ze to nie „wersja Shino”, w która się gra pod Kidō przysięgi? - Ishida chciał interweniować
- Nie pękaj, w Hogwarckie też się gra pod zaklęciem prawdy – uspokoiłem japończyka.
- To jakie są zasady? - Wystrzelił podochocony Ron.
- Po nałożeniu czaru, pojawia się wskaźnik utkany z reishi...
- Zaczyna ten kto rzucał czar, a po nim „ofiara” pytania lub zadania...
- Można spasować trzy pytania lub zadania ...
- … ale tylko do minuty od usłyszenia...
- … potem chcesz czy nie i tak czar cię zmusi do gadania lub działania...
- … jednak jeśli ktoś okłamie, co będzie widać musi dać fant, który zależy od pytającego – Dziewczynki gadały jedna przez drugą, bardzo zadowolone z psoty którą wykonały na poczekaniu*.
- Zgoda!!! - Nasza paczka zgodziła się bez mrugnięcia okiem, czasami zastanawiam się czy to jakaś klątwa Slytherina nałożona na podopiecznych domu Godryka, że nie potrafimy oprzeć się wyzwaniom zwłaszcza tym strasznie absurdalnym.
- Ichi-nii, czyń honory – zagadnęła Yuzu do starszego brata. Ichigo przywołał poduszki , po jednej dla każdego, po czym ułożył je w kręgu. Usadził nas przeplatając swoją starą paczkę, siostry i nas w taki sposób by każdy, w miarę możliwości siedział oddzielony od osób, które mógłby prosić o złagodzenie pytania. Kazał nam złapać się za ręce i zaczął intonować formułę: 
Promień prawdy, tchnienie wyzwania 
Pływy szczerości, więzy braterstwa 
Gdy razem, nici z kłamania 
Gdy połączone, wyzwanie dopełnione!
Wasure rareta jumon: Daini no sentakushi! Ude no naka de kyōdai ai o chikaimasu!** 
Na środku pojawił się jasno niebieski wskaźnik w kształcie igły kompasu, który poruszał się po wykonaniu kolistego ruchu ręką przez gracza, który miał akurat turę. Wypadło na mnie.
- Pytanie czy zadanie? - zagadnął brat mojej najlepszej przyjaciółki.
- Po gryfońsku, zadanie. – wypaliłem - Yuzu cię ucharakteryzuje. Dasz się upodobnić do mojego przyszłego szwagra. - Wrobił mnie rudy, przy okazji Rukia się zapowietrzyła. 
No nic, jak grać to grać dałem się wkopać, więc nie protestuję. Po chwili miałem znacznie przedłużone włosy, upięte na jakichś dziwnych spinkach, a dżinsy i skórzana kurtkę zastąpił garnitur. Może i nie krępował ruchów, ale czułem się w tym dziwnie. Jak by tego było mało, moje okulary zmieniono na kontakty.
- Rukia-chan, ocenisz podobieństwo do twojego starszego brata? - spytała moja oprawczyni
- Jak by jeszcze udało ci się zamaskować tę bliznę, to będzie wyglądał jak wypisz wymaluj Nii-sama. - zawyrokowała chabrowo-oka
- Kobieto z bastuj, miałaś mnie tylko upodobnić, a nie robić mi kompletny make over - prosiłem o litość. 
W tym momencie pociąg ruszył, a koło naszego przedziału przeszli dwaj Ślizgoni, którzy nie byli by sobą gdyby się do nas w jakiś sposób nie doczepić.
- O Pottuś, spoko wyglądasz. Przedstawisz mnie swojemu styliście – Zapytał Zabini z daleka wyczuwalnym rozbawieniem w głosie.
- Dobra, ale stawiam jeden warunek. - odpowiedziałem czarnoskóremu
- Dawaj! - odpowiedział Malfoy.
- Gramy teraz w „Prawda czy Wyzwanie” przyłączacie się i trzy razy każdy z was musi wziąć zadanie.
- Stoi – odpowiedzieli obaj. Zakręciłem, wypadło na Draco.
- Jako że musisz wziąć zadanie, a tak bardzo chcieliście zobaczyć naszego mistrza charakteryzacji przy pracy... tak więc … Hahahaha, Yuzu czyń swoją magię, upodobnij go do Aizena – powiedziałem wyrok na blondyna sprawiając tym samym tej słodkiej czwartorocznej nie lada zabawę.
- Harry, a którą wersją tej zdradzieckiej małpy go potraktować? - Dopytywała się karmelowo-włosa.
- Zakamuflowaną – wybrałem tę wersję, żeby trochę zemścić się na blondynie. Malfoy cholernie dba o swój wygląd, a w zakamuflowanej wersji Aizen wyglądał jak ostatnia leluja, przynajmniej według ekipy z Karakury. Gdy mniejsza i trochę bardziej złośliwa wersja Hermiony skończyła ze „skazańcem” wszystkich poza zainteresowanym ogarnął dziki śmiech.
- Hej! Z czego wy się tak śmiejecie? Diable, gadaj ale już! - Pieklił się Fretka
- Z ciebie Smoku. Przejrzyj się, bo mi chyba nigdy nie uwierzysz - Zabini cały czas śmiejąc się podał ofierze naszego kawału lustro.
- POTTER!!! Jak śmiałeś zapłacisz mi za to - odgrażał się Malfoy.
- Nie drzyj się Smoku. To tylko zabawa, przecież!!!!!! sam możesz wymyślić coś w podobny sposób depczące czyjąś godność – podpowiedział Diabeł z uśmiechem w stylu ”po co się wściekać” na twarzy.
- Wiesz co masz rację – kręcił i wypadło na Yuzu. - O nasza mała stylistka – w jego głosie dało się dosłyszeć żądzę krwi i cierpienia
- Hermiona-oneechan, ja się go boję - mała przylgnęła do starszej siostry, koło której siedziała.
- Nie bój się, on tylko tak strasznie wygląda – Mionka pocieszyła małą.
- Jak nie ma się czego bać to dobra. Chcę wyzwanie, jak wszyscy to wszyscy – nowy animusz wstąpił w dziewczynkę.
- Diable, nie wiem jak ty ale ja zawsze chciałem zobaczyć lesbijskiego całusa w wykonaniu sióstr – głośno zastanawiał się Malfoy.
- A wiesz Smoku że masz rację. Jak się bawić to na całego – łobuzerski błysk zagościł w oku czarnoskórego
- Ale z którą? W tym pomieszczeniu są obecne moje trzy*** siostry. - młoda nie traciła rezonu i starała się wybić ofiarę swoich poczynań stylistycznych z rytmu.
- Słyszałaś motto mojego kumpla: Jak się bawić to na całego? - Yuzu niepewnie pokiwała głową. – To ze wszystkimi! - Nakazał ślizgon w ramach zemsty. Trzeba mu to przyznać, jest gad cwany. Hermiona posłała mu mordercze spojrzenie, którego nie powstydziłby się bazyliszek. Rukia natomiast posłała spojrzenie pod tytułem: „Jeszcze się policzymy złotko” cwaniaczce, która przed chwilą ją wkopała w tą akcję. Malfoy natomiast obserwując małą Kurosaki, która wyglądała jakby szła na ścięcie wyczarował sobie karafkę ognistej i dwie szklanki, z czego jedną podał przyjacielowi. Ron mimowolnie obserwując swoją dziewczynę całującą się z młodszą siostrą ostro się napalił, co nie uszło uwadze starszej Kurosaki – jej drugie imię: Arashi (w dosłownym tłumaczeniu znaczy burza) idealnie opisywało jej usposobienie, a zwłaszcza wtedy gdy ktoś ją wkurzył. Ron, niech Merlin ma cię w swojej opiece. Hermiona posłała siostrze porozumiewawcze spojrzenie, nakazując jej tym samym by stanęła za nią. Tę właśnie chwilę wybrał sobie jakiś czwartoroczniak który miał wiadomość od profesor McGonagal że prefekci zwykli i naczelni mają się stawić za piętnaście minut w przedziale nauczycielskim. Tyle czasu w zupełności wystarczyło by mój kumpel doznał na własnej skórze czym jest gniew rozzłoszczonej kobiety.

~~Perspektywa Hermiony~~
Co za kretyn z tego Rona! Ślinić się jak pies na kawał mięsa gdy moja mała siostrzyczka została zmuszona do pocałowania się ze mną. Na szczęście dałam mu za swoje, a przy okazji jak to określił mój brat: Czuj się rzucony, bo to ni mniej ni więcej oznacza wdeptanie w podłogę, gdybyś się odniósł do niewerbalnego słownika Kurosakich. Od pani profesor dowiedziałam się że poza przywilejami wlepiania szlabanów i rozsądnego przyznawania i odejmowania punktów, mieć jeszcze będę prywatne dormitorium do którego mogę się wprowadzić z dwoma osobami towarzyszącymi. Jeśli obie moje siostry trafią do Gryffindoru, to mam nadzieję że Ginny to zrozumie że chcę nadrobić stracone lata bez nich. Wróciliśmy do gry, na szczęście nikt już do końca podróży nie wpadł na tak durny pomysł, jak ten Fretki, ale Zabiniemu też się nie upiekło. Skończył upodobniony do niejakiego Kaname Tousena****. Żadne z nas nie mogło się doczekać informacji, jak zostanie rozdzielone moje rodzeństwo i ich paczka z Japonii.

<< w Hogwarcie>>
- Cieszę się moi drodzy, że mogę po raz kolejny stanąć przed wami w tym roku... - Dyrektorka rozpoczęła swoją przemowę. Większej jej części nikt nie słuchał, uwaga uczniów skierowała się na McGonagal dopiero gdy wypowiedziała słowa:
- Z powodu wydarzeń zeszłego roku muszę przedstawić wam kilkoro nowych nauczycieli standardowo uczonych tu przedmiotów, a dzięki współpracy naszego i japońskiego departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów, rozpoczynamy w tym roku program wymiany kulturowej z Japońską Akademią Magii i Sztuk Duchowych w Shino, skąd przyjechało do nas trzech wykładowców na stałe. Przedstawię teraz po kolei wszystkich, a dla uhonorowania naszych gości zacznę od nich: Pani Yoruichi Shihoin będzie was uczyć Hoho i Hakudy, dyscypliny te powinny w szczególności spodobać się graczom Quiditcha, gdyż służą poprawieniu swojej siły, szybkości i zręczności. Kurosaki Ishin będzie wam przybliżał Zanjutsu, które dla zrozumienia przez was chociaż ogółu pojęcia pozwoliłam sobie nazwać „magiczną szermierką” ( spotkało się to z dość zniesmaczonymi minami wtajemniczonych w zagadnienie). Oraz pan Hachigen Ushōda który zgodził się wam przybliżać Kidō.
Po przedstawieniu Japończyków, zaprezentowano jeszcze nauczycieli „przedmiotów ojczystych” : nauczycielkę transmutacji, nauczycieli OPCM oraz eliksirów ( Slughorn może i lubił uczyć ale w końcu powiedział dyrektorce: starość nie radość – emeryturo wracam). Wszyscy oni byli stosunkowo młodzi, jednak mieli jeszcze jedną wspólna cechę: byli aurorami którzy na wojnie odnieśli obrażenia nie do wyleczenia nawet przez najlepszych magomedyków. Po zakończeniu przemowy i przypomnieniu zakazów, które pewnie za najdalej kilka dni zostaną złamane rozpoczęto Ceremonię Przydziału. Tiara chyba przechodziła kryzys twórczy, ponieważ nie zaśpiewała żadnej piosenki. Po zakończeniu przydziału pierwszorocznych, Flitwick oznajmił że ma do przydzielenia jeszcze dwie czwartoroczne, które zostały przeniesione oraz piątkę uczniów z wymiany.
- Kurosaki Karin! - zawołał niski profesor
 ~ Bardziej zagmatwanej osobowości nie miał chyba nawet Potter – mruczała tiara w głowie dziewczyny, jednak tak jak w przypadku twojej starszej siostry najwięcej jest odwagi
- GRYFFINDOR!!! - Ryknęła tiara po chwili zastanawiania się . Głośne wiwaty rozległy się po sali, a czarnowłosa po chwili siedziała u boku starszej siostry.
- Kurosaki Yuzu! - dało się słyszeć gdy wiwaty ustały. 
~ Pracowita i inteligentna to na pewno, mimo wszystko jest w tobie też coś chochlikowatego. Jednak nie ma tego tyle by mogło zaważyć.
~ RAVENCLAW!!! Tym razem najgłośniej wiwatował stół niebieskich, ale nikt nie zauważył samotnej łzy spływającej po policzku karmelowo-włosej. Zawsze wszystko robiły razem z siostrą, zawsze w tej samej klasie, razem dzieliły pokój, nawet chorowały razem . Teraz po raz pierwszy zostały rozdzielone.
- KUCHIKI RUKIA!!! - Profesor tym razem został zmuszony do użycia zaklęcia sonorus!
- GRYFFINDOR! - kapelusz wydał werdykt nim dobrze dotknął głowy chabrowo-okiej
- Inoue Orihime! - obyło się bez czarów nagłaśniających 
~ Pracowita, pomocna i przyjacielska – wyliczała tiara po dotknięciu głowy tej pięknej marzycielki
- HUFFLEPUFF! - oznajmiło nakrycie głowy nim minęła minuta. Wśród męskiej części uczniów, a zwłaszcza starszych Ślizgonów dało się słyszeć pomruki typu: „Taka ślicznotka tylko się tam zmarnuje”.
- KUROSAKI ICHIGO! - Znów trzeba było wzmacniać głos. 
- Chłopie ty mi ty nawet nie podchodź. Z kilometra czuć że do ciebie pasuje tylko GRYFFINDOR! - tiara nie powstrzymała się od komentarza na głos.
 Ishida trafił do Slytherinu a Chad jak większość paczki też do Gryffindoru. Po tym rozpoczęła się uczta, która jak zwykle była dość długa i bardzo głośna. Po tym wszyscy udali się do swoich dormitoriów, by tam zaznać snu przed czekającymi ich następnego dnia zajęciami. Hermiona dzieliła dormitorium z młodszą siostrą i najlepszą przyjaciółka. Mieściło się ono w małej wieżyczce nieopodal wierzy gryfonów … . CDN


* - Podobieństwo Karin i Yuzu do bliźniaków Weasley zostało zastosowane specjalnie i z premedytacją, całkowicie oryginalne charaktery dziewczyn nie pasowały mi do fabuły.
** - Zapomniana inkantacja: wariant drugi! Przysięga braterstwa broni! - wymyślone przeze mnie
*** - Na potrzeby gagu nawet „prawie” szwagierkę traktuję jak rodzoną siostrę

**** - Make overy będą mi jeszcze potrzebne w późniejszych rozdziałach i 2 z nich można uznać jako nowy image – Harry i Blaise, bo Draco stwierdzi że niszczy mu to renomę

sobota, 19 marca 2016

ROZDZIAŁ VI - Wyjec, Prorok i Sowa z Hogwartu


Od pamiętnej wizyty w Ministerstwie Magii minął tydzień. Hermiona chcąc nadrobić lata które minęły jej bez brata, spędzała z nim prawie każda chwilę, co strasznie irytowało Rona. Przed bitwą o Hogwart zostali parą, a teraz dziewczyna nie miała dla niego nawet minutki.
- Stary, kiedy ona przestanie się do niego kleić jak do wora z cukierkami? - burknął obrażony rudzielec.
- Weź się postaw w jej sytuacji. - Harry próbował wyjaśnić przyjacielowi sprawę, na spokojnie.
- Próbuje, ale dalej nie widzę do czego zmierzasz. - Weasley oświadczył zmieszany
- Chyba zostaje mi metoda dla wyjątkowo opornych. - mruknął do siebie Potter – Ron wyobraź sobie coś takiego: Przez kilkanaście lat żyjesz w przekonaniu że jesteś jedynakiem ... 
- Jak na razie łapie – wtrącił rudy.
- … Potem przez przypadek odkrywasz że to było jedno wielkie kłamstwo, i dowiadujesz się że masz rodzeństwo, a ilu – mniejsza o to.
- Chyba miałbym tak samo, ale w tym przypadku jakoś to nie może do mnie dotrzeć. Przez ostatni miesiąc myślałem, że to po prostu będzie kumpel z drugiego końca świata. A tu taka heca – przez przypadek poznałem przyszłego szwagra. - Ron wygłosił monolog, jak na niego wyjątkowo długi.
- Nie chwal dnia przed zachodem słońca, stary. W końcu to jakiś starożytny ród arystokratyczny, a wiesz, że u takich bywają naprawdę dziwne odchyły od normy. - czarnowłosy wylał na piegusa kubeł zimnej wody.
- Zdefiniuj normę, kochaneczku. - chłopaki usłyszeli zza siebie głos pani Weasley, która właśnie wyszła poszukać swojej najmłodszej latorośli.
 W tym samym czasie kiedy Ron marudził na brak uwagi ze strony swojej dziewczyny, jego siostra wraz z japonkami kończyły knuć zemstę na Aries, za odebranie im ich ulubionej rozrywki – mini powieści ukazującej się w „Żonglerze”, której autorką była ofiara wspomnianego żartu. Jego pierwszym etapem miał być wyjec (lub kilka) który aktualnie uprzykrzał poranek Krukonce. Jego treść brzmiała następująco:

ARIES!!!
 Ty Krukoński leniwcu. Jak mogłaś tak zawieść swoich czytelników. Gdyby nie Twoja powieść, kilka lat temu pewnie nikt by nie pomyślał że można czytać „Żonglera”. Teraz tam, gdzie można się spodziewać Twojej rubryki, był jakiś mało ambitny artykuł Ralpha Scamandra. Jeśli to był tylko błąd redakcyjny w kolejce do druku, mogę Ci wybaczyć, natomiast jeśli to było z Twojej winy i nie oddałaś rozdziału lepiej naucz się czegoś przeciw moim upioro-gackom.
 Ginny

Tymczasem w Hogwarcie, Minerwa McGonagal rozważała dylemat, kto powinien zostać prefektem naczelnym. Oczywiście pierwszą kandydatkę na prefekta miała już pewną tylko musiała wysłać odznakę. Była to oczywiście Hermiona, która zaraz po zakończeniu bitwy poinformowała ją, że razem z chłopakami ukończą ostatni rok nauki - choć ci drudzy, dopiero po solidnej dawce argumentów i przekonywań w wykonaniu przyjaciółki. Na drugiego prefekta naczelnego miał iść któryś ze ślizgońskiego trio – Malfoy, Zabini lub Nott. Ze względu, że Nott został wyznaczony na wymianę studencką z Shino, a Malfoy zajmował pozycję kapitana drużyny w quiditchu wybór w końcu padł na Zabiniego. Z tym chłopakiem nigdy nie było problemów jeśli chodzi o naukę, ale ze względu na specyficzne poczucie humoru objawiające się niewybrednymi kawałami wybór był dość nieoczywisty. Wypisywanie papierów przerwało pojawienie się sowy z Prorokiem Codziennym. Po odebraniu gazety dyrektorce rzucił się w oczy artykuł z pierwszej strony.

 Hermiona Granger, nie jest tym za kogo ją uważaliśmy! 
Według potwierdzonych informacji z Ministerstwa, a konkretniej biura aurorów i tamtejszego wydziału do spraw magicznego fałszowania tożsamości, najbliższa przyjaciółka Złotego Chłopca jest tak naprawdę porwaną przed szesnastoma laty, córką głowy klanu Shiba ( jednego z pięciu najpotężniejszych japońskich czystokrwistych klanów) - Ishina Kurosakiego, którego syn, a brat bliźniak dziewczyny w tym roku będzie uczestniczył w wymianie międzynarodowej przeprowadzanej między Hogwartem, a Akademią magii i sztuk duchowych w Shino. 
R. Skeeter

Widząc artykuł, sędziwa pani profesor postanowiła zweryfikować go. Wiedząc że artykuły pisane przez tę wiedźmę często dość znacznie mijają się z prawdą. Nie wiele myśląc wysłała do Zabiniego sowę z odznaką, tę przeznaczoną dla swojej ulubionej uczennicy schowała do torebki. Udała się do kominka i wchodząc w zielone płomienie zawołała: „Nora”. Wychodząc w salonie Weasleyów wpadła na Molly, która właśnie wychodziła z praniem.
- Witaj Minerwo! Co cię do nas sprowadza? - Spytała zszokowana kobieta.
- Witaj Molly. Gdzie są dzieciaki? Tak właściwie to do nich mam sprawę. - odpowiedziała starsza z wiedźm.
- Co zmalowali tym razem? - pani Weasley wolała spytać na wyrost
- Oni nic, ale chce wiedzieć czy w tym artykule „Proroka” jest chodź ziarnko prawdy. - Mówiąc to Minerwa wyciągnęła dzisiejszą gazetę.
- Mówisz o tym, według którego Hermiona jest dziedziczką klanu Shiba? Tym razem Skeeter nie przekręciła faktów nawet o cal. - Molly uprzedziła serię pytań koleżanki. - Hermiona jest w ogrodzie, stara się nadrobić te wszystkie lata kiedy była oddzielona od brata.

- Dziękuje. Mam nadzieję że to nie wpłynie zbytnio na Hogwart. - McGonagal wolała nie przedłużać bardziej niż to konieczne. Wychodząc do ogródka Minerwa natknęła się na Harry'ego, Rona, Ginny i ekipę z Japonii odbywających trening Zanjutsu. Aktualnie odbywał się sparing między Rukią a Hermioną. (Dziewczyny były szybkie, ale Harry'emu i Ichigo nikt nie mógł dorównać.) Szmaragdowooka szybko dostrzegła dyrektorkę i przerwała starcie.
- Pani profesor, co za miła niespodzianka. W czym możemy pomóc? - zapytał Potter zanim szatynka zdążyła podejść z „ringu”
- Słyszałam o tej aferze, że Hermiona jest czysto krwista itd. Muszę wszystko zweryfikować zanim poprawie jej papiery. - McGonagal od razu przeszła do sedna.
- Chwila! Skąd pani to wszystko wie? Przecież jeszcze nie wysyłałam do pani sowy.- To że Hermiona zmieniła nazwisko wcale nie zmieniło tego, że gdy się denerwuje to zadaje strasznie dużo pytań ( właściwie w ogóle dużo gada). Prorok wyciągnięty z torebki Dyrektorki Hogwartu stanowił wystarczającą i dosyć jednoznaczną odpowiedź.
- Hermiono masz jeszcze ten środek na robale, który sporządziłaś po turnieju Trójmagicznym? - zapytał brunet kończąc artykuł z pierwszej strony.
- Co tym razem Skeeter zmalowała? - zapytała dziewczyna 
– Mówiłaś, że chcesz zrobić wielkie wejście w Hogwarcie, a ona ci cały plan rozwaliła. - poinformował ją Ron, który odebrał od Pottera gazetę.
Rozmowa ciągnęła się jeszcze dość długo zanim McGonagal przystąpiła do sprawy w jakiej przyszła.

Tymczasem w Malfoy Manor. Dochodziła godzina dziesiąta, gdy Draco raczył się obudzić. W okno stukał puchacz dostarczający Proroka Codziennego. Odebrał od ptaka przesyłkę, a po zapłaceniu udał się do łazienki by wyszykować się. Następnie zszedł na śniadanie. To, co zastał w jadalni porządnie nim wstrząsnęło. Jego rodzice (Lucjusz wydał kilku ukrywających się Śmierciożerców, dzięki czemu uniknął Azkabanu. Zostało mu jedynie zasądzone zapłata znacznych odszkodowań i reparacji dla swoich ofiar) siedzieli nad egzemplarzem Proroka oraz listem od znajomego Malfoya Seniora, pracującego w biurze Aurorów, czytali obydwa teksty po raz któryś z kolei z wyraźną nadzieją doszukania się bardzo drobnego napisu: „To był ŻART”. W pewnym momencie młodszy z mężczyzn nie wytrzymał i zapytał:
- Ojcze? Matko? O co chodzi? Dlaczego wyglądacie co najmniej tak, jakby właśnie przed chwilą Pottera mianowali nowym Ministrem Magii?
- Synu, mianowanie wcześniej wspomnianego pupilka czarodziejskiego świata Ministrem nie byłoby nawet w dziesiątej części tak straszne, jak to czego się właśnie dowiedzieliśmy. - Narcyza postanowiła ostudzić zapal syna do żartów.
- Ciekawe co może być gorsze? - stalowooki nie dawał za wygraną
- To że przez siedem lat bez przerwy obrażaliśmy dziedziczkę rodu starszego niż rody założycieli Hogwartu razem. Ty miałeś w tym największy wkład, przez cały swój pobyt w Hogwarcie. Obrażałeś od szlam spadkobierczynię Księżycowej gałęzi klanu Shiba. - Wyjaśnił Lucjusz synowi.
- Znam wszystkie rody w Brytanii, a nigdy... - Fretka chciał dołożyć swoje trzy knuty, ale przerwała mu Narcyza:
- Klan Shiba pochodzi z Japonii, a jego Księżycowa gałąź to ród Kurosaki.
- Kurosaki? Kurosaki? Coś mi mówi to nazwisko, tak się nazywał ten obrońca szlam, który nie pozwolił mi się zemścić na Granger miesiąc temu na Pokątnej. - Draco głośno myślał
- Synu, Granger jest właśnie ta osobą o której mówiliśmy. Według mojego znajomego, była obłożona całą stertą klątw stosowanych przy porwaniach. Całkowicie zmieniono jej wygląd, zablokowano zdolności i wiele jeszcze innych. Gdyby Ishin Kurosaki się dowiedział, że chciałeś zrobić jej krzywdę Ród Molfoyów by wygasł w tym samym momencie. - Lucek był naturalnie dość blady, ale to co powiedział mu jego syn sprawiło że zbladł jeszcze bardziej.
- Ojcze, przecież to niemożliwe żeby ktoś mógł być potężniejszy niż nasz ród – puszył się Draco.

- Tyle że RÓD nigdy nie będzie potężniejszy niż KLAN. Nawet doliczając wpływy Blacków to przy Shibach zawsze będziemy jak mrówka przy smoku. - zasępiła się Narcyza. Draco nie czekał na więcej, a zmartwienie spotęgowane dość obrazowym porównaniem matki, która nie zwykła przesadzać sprawiło że stracił apetyt. Poszedł z powrotem do swojego pokoju, zawołał swojego puszczyka i napisał list do swoich dwóch najlepszych kumpli: Zabiniego i Notta. Potrzebował wylać na kogoś swoje zmartwienie, a ta dwójka i odpowiednia ilość ognistej była istnym balsamem na jego duszę.

piątek, 4 marca 2016

ROZDZIAŁ V - Rozwikłanie tajemnicy cz.3

W czasie gdy Hermiona była w ministerstwie, w celu poddania się procedurze zdjęcia maskowania tożsamości, Ginny z Orihime i Rukią przeglądały nowy numer Żonglera, w celu znalezienia rubryki prowadzonej przez koleżankę Luny. Aries była genialną, aczkolwiek leniwą pisarką i tylko dzięki jej rubryce z najczęściej śmiesznymi opowiadankami, lub fragmentami pisanej przez nią powieści, Ginny i Hermiona w ogóle decydowały się z początku kupować tę gazetę. Po wydarzeniach z piątego roku, gdy Prorok Codzienny był pod całkowitą kontrolą Knota, a Żongler jako jedyny podawał rzetelnie informacje nie było czarodzieja w Anglii, który by go nie czytał. Japonki szukały z Wesleyówną, gdyż po znalezieniu archiwalnych numerów gazety i przeczytaniu wspomnianej rubryki same się wkręciły w twórczość Aries. Gdy w aktualnym numerze znalazły zamiast wytęsknionego odcinka Przygód Kasjopei Bane*, artykuł zastępczy spod pióra Ksenofiliusa Lovegooda o jakichś niestworzonych istotach, w aurach dziewczyn dało się wyczuć rządzę cierpienia na winnych całej sytuacji. Przechodzący opodal Ichigo teatralnie przełknął ślinę i tylko przyspieszył kroku. Może i na co dzień Rukia i Orihime były delikatne, kulturalne i taktowne ( nie licząc przyjacielskich kłótni z resztą paczki), jednak gdy ktoś lub coś je zezłościło najlepiej było zniknąć z pola rażenia. Rozmyślania dziewczyn na temat kary dla leniwej pisarki przerwało pojawienie się sowy z Ministerstwa Magii. Gdy tylko Ginny odwiązała list od nóżki ptaka, ta odleciała. Na kopercie w miejscu adresatów byli wypisani : Harry Potter, Ron Weasley, Ginny Weasley. Widząc nazwiska całej paczki dziewczyna chwyciła za różdżkę, użyła zaklęcia pogłaśniającego na samej sobie i zawołała:
- Chłopaki zejdźcie do ogrodu, przyszedł list do nas wszystkich. - Po chwili zarumieniła się, gdyż jej koleżanki z którymi jeszcze chwilę temu knuła zemstę, kuliły się na trawie trzymając się za uszy. Nie mając nic na swoje usprawiedliwienie, mruknęła tylko - wybaczcie dziewczyny. Po chwili od „Epickiego wrzasku” na podwórze wyszedł lekko zaspany Ron i zapytał:
- Jaki list jest tak ważny, żeby mi przerywać drzemkę?
- Z ministerstwa braciszku, z MINISTERSTWA! - Ruda wytłumaczyła sprawę bratu drukowanymi literami.
- Mówisz list z ministerstwa, ciekawe czego Kingsley od nas chce? - Harry wygłosił swoją opinię otwierając przesyłkę.

Szanowna młodzieży!
 Piszę do was, żeby was poinformować że przedwczoraj wieczorem Hermiona przybyła do mojego biura z prośbą o poddanie jej testom wykrywającym uroki zmieniające tożsamość. Dzisiaj wczesnym rankiem nasz specjalista w tej dziedzinie zakończył zdejmowanie znalezionych czarów ( a przynajmniej tych które potrafił). Okazało się że wasza przyjaciółka była pod wpływem wielu wcześniej wspomnianych formuł, kilku z nich nie dało się zdjąć, a i nie było to konieczne. Aby zaoszczędzić wam szoku napiszę wam co udało się ustalić: Hermiona jest czarownicą czystej krwi, pochodzenia Azjatyckiego. Odkryliśmy również że jest metamorfomagiem. Przekazuję prośbę o pojawienie się w ministerstwie, Panna Granger twierdzi że wasza obecność pomoże jej pozbyć się szoku. Szczegółów dowiecie się na miejscu.
 Minister Magii
 Kingsley Shacklebolt

- Ładne rzeczy. A Mionka całe życie myślała że jej rodzice to mugole. Komuś musiało nieźle zależeć, żeby jej prawdziwym rodzicom zrobić na złość skoro obłożył ją całą stertą takich zaklęć - głośno myślał Potter.
- Muszę się z tobą zgodzić Harry. Takich czarów nie używa się dla zabawy. Najczęściej dla zemsty lub z obawy przed późniejszymi zdolnościami osoby, na którą to jest nakładane. - Ginny miała łeb na karku nie tylko od przebywania ze starszą gryfonką. Chodź przez jej stałe siedzenie w babskich piśmidłach lub latanie na miotle można było zapomnieć jaka naprawdę jest inteligentna.

- Na samą myśl o minie tej nadętej Farbowanej Fretki, gdy się dowie o „prawdziwym JA” Herm aż mi się chce płakać ze śmiechu. - Ron dorzucił idiotyczny komentarz.
Po kilku minutach od otrzymania listu cała ekipa szła wielkim holem w ministerstwie magii, w kierunku gabinetu ministra. Gdy tam doszli, Kingsley już na nich czekał.
- Ministrze, gdzie jest Miona? - Harry martwił się o przyjaciółkę, przez co zdążył zapomnieć o uprzejmości.
- Też miło mi cię widzieć Harry - Shacklebolt jakby nie zauważył braku kultury bruneta.
– Hermiona jest w ministerialnej bibliotece, stwierdziła że aby zapomnieć o szoku poszuka czegoś na temat jej prawdziwej rodziny.
- Przecież w liście który dostaliśmy nie było nic konkretnego o jej rodzinie - zdziwiła się Ginevra.
- Nic konkretnego się nie dowiedzieliśmy, ale w chmurze która powstała po zdjęciu z niej zaklęć fałszujących były symbol księżyca i Herb Klanu Shiba, cokolwiek to znaczy - odpowiedział czarnoskóry.
- Czy pan przed chwilą powiedział Klan Shiba? - spytał Ichigo.
- Tak, co cię tak zdziwiło młodzieńcze? - spytał minister –
A to mnie zdziwiło, bo ja pochodzę z tego klanu. Nie wiem co tu może oznaczać ten księżyc, ale faktem pozostaje, że ta dziewczyna jest moją bliższą lub dalszą krewną. - Kurosaki nie zostawił nikomu pola do manewru.
- To zaoszczędzi nam mnóstwa problemów. Jak sądzisz jak bardzo możecie być spokrewnieni? - powiedział Harry z wyraźną ulgą.
- Zważywszy że jedyna osoba zaginiona w naszym klanie na chwilę obecną, to moja siostra bliźniaczka, to chyba właśnie wam odpowiedziałem – skomentował rudy Japończyk, zostawiając wszystkich ze szczękami na podłodze. Gdy wytrzeszcz i niedowierzanie minęły Kingsley kazał jakiemuś urzędnikowi zaprowadzić swoich gości do biblioteki – działu z wszystkim, co jest wiadome na temat magicznych rodzin. Idąc za gościem, który okazał się Bibliotekarzem, „Złota kompania” zdążyła się zgubić w plątaninie przejść i korytarzy Ministerstwa. Gdy doszli na miejsce zobaczyli swoją przyjaciółkę w jej dotychczasowym wyglądzie, siedzącą przy stole na którym znajdowały się chyba wszystkie księgi o Japońskich rodach posiadane przez angielski księgozbiór. Harry widząc Mionę z zdeterminowaniem przeglądającą opasłe woluminy, aczkolwiek z coraz większym zniechęceniem malującym się na twarzy, postanowił ją na chwilę odciągnąć od jakże zajmującego zajęcia.
- Mionka, jak się czujesz? Co się stało? - Potter autentycznie martwił się o przyjaciółkę, bowiem była dla niego jak siostra której nie miał. Rodzeństwo było jedynym czego Harry komukolwiek i kiedykolwiek zazdrościł.
- Hej, Harry. Jestem trochę wstrząśnięta, nie wiem czy się śmiać, płakać a może wściekać. W kilka godzin moje dotychczasowe życie posypało się jak domek z kart. - „szatynka” chlipała w ramie przyjaciela.
- Słyszeliśmy od Kingsleya że szukasz informacji o rodzie Shiba, może ci pomożemy - do rozmowy wtrąciła się ruda.
- Bardzo wam dziękuję <chlipnięcie>, może zabierzecie się za tamte książki? - zaproponowała starsza gryfonka.
– Wstrzymaj konie kobieto, a co gdybym ci powiedział że mam tutaj jednego z twoich prawdziwych krewnych we własnej osobie? - Ron był gotowy na wszystko byle nie dotykać jakiejkolwiek literatury, nawet jeśli cały misterny plan Harry'ego i Ginny się miał sypnąć w tej samej chwili.
- Ron! Nawet mi tu nie żartuj - Hermiona się ofuknęła, Ichigo zdjął zaklęcie Translator duplex i zaczął rozmawiać z siostrą:
- To nie był żart!
- Ichigo. O co ci chodzi?
- Jesteś moją siostrą bliźniaczką - Hermiona popatrzyła na chłopaka spod byka. - Jeśli mi nie wierzysz to podaj mi Veritaserum.
W dalszych radościach z odnalezienia się rodziny nikt już nie przeszkadzał, po tym gdy Rukia i Inoue powiedziały w czym rzecz gdyż Anglicy nie rozumieli nic z wymiany zdań.


Po powrocie z Ministerstwa „Ekipa” doznała jeszcze większego szoku niż wtedy gdy Ichigo od tak powiedział że jest bratem Panny-Wiem-To-Wszystko. Hermiona pokazała im swój podstawowy wygląd – z racji że jest metamorfomagiem może wyglądać jak chce, a dotychczasowy wygląd był tylko po to by nie pomylili jej z kimś innym.