W czasie gdy Hermiona była w
ministerstwie, w celu poddania się
procedurze zdjęcia maskowania tożsamości, Ginny z Orihime i Rukią
przeglądały nowy numer Żonglera, w celu znalezienia rubryki
prowadzonej przez koleżankę Luny. Aries była genialną, aczkolwiek
leniwą pisarką i tylko dzięki jej rubryce z najczęściej
śmiesznymi opowiadankami, lub fragmentami pisanej przez nią
powieści, Ginny i Hermiona w ogóle
decydowały się z początku kupować tę gazetę. Po wydarzeniach z
piątego roku, gdy Prorok Codzienny był
pod całkowitą kontrolą Knota, a Żongler jako jedyny podawał
rzetelnie informacje nie było czarodzieja w Anglii,
który by go nie czytał. Japonki szukały z Wesleyówną, gdyż po znalezieniu archiwalnych numerów gazety i przeczytaniu
wspomnianej rubryki same się wkręciły w twórczość Aries. Gdy w
aktualnym numerze znalazły zamiast wytęsknionego odcinka Przygód
Kasjopei Bane*, artykuł zastępczy spod pióra Ksenofiliusa
Lovegooda o jakichś niestworzonych istotach, w aurach dziewczyn dało
się wyczuć rządzę cierpienia na winnych całej sytuacji.
Przechodzący opodal Ichigo teatralnie przełknął ślinę i tylko
przyspieszył kroku. Może i na co dzień Rukia i Orihime były
delikatne, kulturalne i taktowne ( nie licząc przyjacielskich kłótni
z resztą paczki), jednak gdy ktoś lub coś je zezłościło
najlepiej było zniknąć z pola rażenia. Rozmyślania dziewczyn na
temat kary dla leniwej pisarki przerwało pojawienie się sowy z
Ministerstwa Magii. Gdy tylko Ginny odwiązała list od nóżki
ptaka, ta odleciała. Na kopercie w miejscu adresatów byli wypisani
: Harry Potter, Ron Weasley, Ginny Weasley. Widząc nazwiska całej
paczki dziewczyna chwyciła za różdżkę, użyła zaklęcia
pogłaśniającego na samej sobie i zawołała:
- Chłopaki zejdźcie do ogrodu,
przyszedł list do nas wszystkich. - Po chwili zarumieniła się,
gdyż jej koleżanki z którymi jeszcze chwilę temu knuła zemstę,
kuliły się na trawie trzymając się za uszy. Nie mając nic na
swoje usprawiedliwienie, mruknęła tylko - wybaczcie dziewczyny. Po
chwili od „Epickiego wrzasku” na podwórze wyszedł lekko zaspany
Ron i zapytał:
- Jaki list jest tak ważny,
żeby mi przerywać drzemkę?
- Z ministerstwa braciszku, z
MINISTERSTWA! - Ruda wytłumaczyła sprawę bratu drukowanymi
literami.
- Mówisz list z ministerstwa, ciekawe
czego Kingsley od nas chce? - Harry wygłosił swoją opinię
otwierając przesyłkę.
Szanowna młodzieży!
Piszę do was,
żeby was poinformować że przedwczoraj wieczorem Hermiona przybyła
do mojego biura z prośbą o poddanie jej testom wykrywającym uroki
zmieniające tożsamość. Dzisiaj wczesnym rankiem nasz specjalista
w tej dziedzinie zakończył zdejmowanie znalezionych czarów ( a
przynajmniej tych które potrafił). Okazało się że wasza
przyjaciółka była pod wpływem wielu wcześniej wspomnianych
formuł, kilku z nich nie dało się zdjąć, a i nie było to
konieczne. Aby zaoszczędzić wam szoku napiszę wam co udało się
ustalić: Hermiona jest czarownicą czystej krwi, pochodzenia
Azjatyckiego. Odkryliśmy również że jest metamorfomagiem.
Przekazuję prośbę o pojawienie się w ministerstwie, Panna Granger
twierdzi że wasza obecność pomoże jej pozbyć się szoku.
Szczegółów dowiecie się na miejscu.
Minister Magii
Kingsley
Shacklebolt
- Ładne rzeczy. A Mionka całe życie
myślała że jej rodzice to mugole. Komuś musiało nieźle zależeć,
żeby jej prawdziwym rodzicom zrobić na złość skoro obłożył ją
całą stertą takich zaklęć - głośno myślał Potter.
- Muszę się z tobą zgodzić Harry.
Takich czarów nie używa się dla zabawy. Najczęściej dla zemsty
lub z obawy przed późniejszymi zdolnościami osoby,
na którą to jest nakładane. - Ginny miała łeb na karku nie tylko
od przebywania ze starszą gryfonką. Chodź przez jej stałe
siedzenie w babskich piśmidłach lub latanie na miotle można było
zapomnieć jaka naprawdę jest inteligentna.
- Na samą myśl o minie tej nadętej
Farbowanej Fretki, gdy się dowie o „prawdziwym JA” Herm aż mi
się chce płakać ze śmiechu. - Ron dorzucił idiotyczny komentarz.
Po kilku minutach
od otrzymania listu cała ekipa szła wielkim holem w ministerstwie
magii, w kierunku gabinetu ministra. Gdy tam doszli, Kingsley już na
nich czekał.
- Ministrze,
gdzie jest Miona? - Harry martwił się o przyjaciółkę, przez co
zdążył zapomnieć o uprzejmości.
- Też miło mi
cię widzieć Harry - Shacklebolt jakby nie zauważył braku kultury
bruneta.
– Hermiona jest
w ministerialnej bibliotece, stwierdziła że aby zapomnieć o szoku
poszuka czegoś na temat jej prawdziwej rodziny.
- Przecież w
liście który dostaliśmy nie było nic konkretnego o jej rodzinie -
zdziwiła się Ginevra.
- Nic konkretnego się nie dowiedzieliśmy, ale w chmurze która powstała
po zdjęciu z niej zaklęć fałszujących były symbol księżyca i Herb Klanu Shiba, cokolwiek to znaczy - odpowiedział
czarnoskóry.
- Czy pan przed
chwilą powiedział Klan Shiba? - spytał Ichigo.
- Tak, co cię
tak zdziwiło młodzieńcze? - spytał minister –
A to mnie
zdziwiło, bo ja pochodzę z tego klanu. Nie wiem co tu może
oznaczać ten księżyc, ale faktem pozostaje, że ta dziewczyna jest
moją bliższą lub dalszą krewną. - Kurosaki nie zostawił nikomu
pola do manewru.
- To zaoszczędzi
nam mnóstwa problemów. Jak sądzisz jak bardzo możecie być
spokrewnieni? - powiedział Harry z wyraźną ulgą.
- Zważywszy że
jedyna osoba zaginiona w naszym klanie na chwilę obecną, to moja
siostra bliźniaczka, to chyba właśnie wam odpowiedziałem –
skomentował rudy Japończyk, zostawiając wszystkich ze szczękami
na podłodze. Gdy wytrzeszcz i niedowierzanie minęły Kingsley kazał
jakiemuś urzędnikowi zaprowadzić swoich gości do biblioteki –
działu z wszystkim, co jest wiadome na temat magicznych rodzin. Idąc
za gościem, który okazał się Bibliotekarzem, „Złota kompania”
zdążyła się zgubić w plątaninie przejść i korytarzy
Ministerstwa. Gdy doszli na miejsce zobaczyli swoją przyjaciółkę
w jej dotychczasowym wyglądzie, siedzącą przy stole na którym
znajdowały się chyba wszystkie księgi o Japońskich rodach
posiadane przez angielski księgozbiór. Harry widząc Mionę z
zdeterminowaniem przeglądającą opasłe woluminy, aczkolwiek z
coraz większym zniechęceniem malującym się na twarzy, postanowił
ją na chwilę odciągnąć od jakże zajmującego zajęcia.
- Mionka, jak się
czujesz? Co się stało? - Potter autentycznie martwił się o
przyjaciółkę, bowiem była dla niego jak siostra której nie miał.
Rodzeństwo było jedynym czego Harry komukolwiek i kiedykolwiek
zazdrościł.
- Hej, Harry.
Jestem trochę wstrząśnięta, nie wiem czy się śmiać, płakać a
może wściekać. W kilka godzin moje dotychczasowe życie posypało
się jak domek z kart. - „szatynka” chlipała w ramie
przyjaciela.
- Słyszeliśmy
od Kingsleya że szukasz informacji o rodzie Shiba, może ci pomożemy
- do rozmowy wtrąciła się ruda.
- Bardzo wam
dziękuję <chlipnięcie>, może zabierzecie się za tamte
książki? - zaproponowała starsza gryfonka.
– Wstrzymaj
konie kobieto, a co gdybym ci powiedział że mam tutaj jednego z
twoich prawdziwych krewnych we własnej osobie? - Ron był gotowy na
wszystko byle nie dotykać jakiejkolwiek literatury, nawet jeśli
cały misterny plan Harry'ego i Ginny się miał sypnąć w tej samej
chwili.
- Ron! Nawet mi
tu nie żartuj - Hermiona się ofuknęła, Ichigo zdjął zaklęcie
Translator duplex i zaczął rozmawiać z siostrą:
- To nie był
żart!
- Ichigo. O co ci
chodzi?
- Jesteś moją
siostrą bliźniaczką - Hermiona popatrzyła na chłopaka spod byka.
- Jeśli mi nie wierzysz to podaj mi Veritaserum.
W
dalszych radościach z odnalezienia się rodziny nikt już nie
przeszkadzał, po tym gdy Rukia i Inoue powiedziały w czym rzecz
gdyż Anglicy nie rozumieli nic z wymiany zdań.
Po
powrocie z Ministerstwa „Ekipa” doznała jeszcze większego szoku
niż wtedy gdy Ichigo od tak powiedział że jest bratem
Panny-Wiem-To-Wszystko. Hermiona pokazała im swój podstawowy wygląd
– z racji że jest metamorfomagiem może wyglądać jak chce, a
dotychczasowy wygląd był tylko po to by nie pomylili jej z kimś
innym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz