No
nareszcie! - Niecierpliwiła się Giny
– Wreszcie
jesteście, gdzie byliście tak długo? -Piekliła się Hermiona
- Mionka, co
to za książka? - Zapytali skonsternowani chłopcy gdy za żadne
skarby nie potrafili rozszyfrować tytułu
- A, to. Kidō!
Rekishi to jumon.
- Szatynka przeczytała tytuł nienagannym japońskim.
- Teraz z
łaski swojej przetłumacz na angielski. - zbolała mina Rona była
aż nazbyt wymowna.
- To książka
o japońskiej magii bezrózdżkowej, to tak w skrócie. - słysząc
to wyjaśnienie, twarze reszty przybrały wyraz w stylu: „
Nieucząca się Hermiona to jak Harry bez blizny”.
- Herm,
mówiłaś ze chcesz nam coś opowiedzieć i o coś zapytać – Ruda
wróciła do pierwotnego tematu.
- To co teraz
powiem może wam się wydać skrajnie do mnie nie podobne, ale muszę
się z wami podzielić pewnymi przemyśleniami. Mieliście kiedyś
coś takiego, że gdyby nie to ze żyjemy w świecie magii
potraktowalibyście to jako zwykłe zwidy, mimo że byliście
całkowicie trzeźwi? - enigmatyczne pytanie Hermiony nieco zdziwiło
resztę.
- My mieliśmy
coś takiego. - odpowiedzieli Harry i Ginny. -a dlaczego pytasz?
- Ostatniej
nocy miałam coś takiego. Ten sen był tak nierealny i prawdziwy za
razem, że nie wiem jak to opisać. Miałam wrażenie że rozmawiam z
czymś w rodzaju swojego alter ego, z czymś będącym jak fragment
mojej duszy a za razem jakąś odrębną istotą.
~ Cwana
jesteś. Strasznie szybko się zorientowałaś, że jestem częścią
twojej duszy! - Irytujący głosik owej miko ze snu zabrzmiał jej w
głowie ~
- Ja, po moim
śnie miałem podobne wrażenie, ale nie jestem tego pewny. Może nam
to opowiesz i pogłowimy się nad tym razem – zaproponował Potter.
~~~~~~ Z
perspektywy Kurosakiego* ~~~~~~
Idąc ulicą
Pokątną, zatrzymałem się przy jednym ze sklepów koło kawiarni
której właścicielem był niejaki Florian Fortescue. Przez
przypadek przysłuchałem się rozmowie pewnej czwórki. Gdy starsza
z dziewczyn miała kontynuować swoją opowieść, pojawiła się
dwójka do której, chyba, wcześniej wspomniana grupa nie pałała
miłością a wnioskując po wymianie zdań – trwała między nimi
wojna.
( Kłótnia
- Patrzcie,
znów ta tleniona fretka. – rzucił zniesmaczony rudy chłopak
- Pewnie jak
zwykle chce sobie poprawić humor naszym kosztem. - odburknął
okularnik z dość charakterystyczną blizną
- Raczej
będzie chciał mi go popsuć go jeszcze bardziej. Już dzisiaj
miałam z nim watpliwą przyjemność w księgarni. - Odpowiedziała
szatynka.
- Patrz
Diable! Kogo my tu mamy? Królowa szlam, Bliznowaty, Wieprzlej i
Wiewióra – szydził Blondyn.
- Skończ
Smoku! Gdy żył Voldemort to siedziałem cicho, bo życie mi było
miłe. Teraz nie przyłożę palca do tej szopki, mimo że jesteś
moim kumplem już kilkanaście lat. - spokojnie odpowiedział
ciemnoskóry brunet
- Być nie
może! Ślizgon który nie jest złośliwy. Merlinie stał się cud.
- zironizowała ruda
- Co do
Zabiniego to się nie dziwię. Zawsze był bardziej w porządku od
tego tlenionego buraka – skomentowała starsza z dziewczyn
- Uważaj na
słowa, gdy mówisz o lepszych durna szlamo! - pieklił się blondyn
, uprzednio nazwany Smokiem
- O lepszych?!
Chyba nie mówisz o sobie, Malfoy? - Czarnowłosy w okularach
włączył się do awantury.
- A żebyś
wiedział Potter. Nawet moje skrzaty domowe są lepsze od waszej
czwórki. - słowa Malfoya ociekały jadem.
- Jak nie to
co mi zrobisz, fretko? Nie masz na tyle jaj by mi coś zrobić. -
odwarknęła szatynka
- Ja nie mam
jaj? Cru... . - nie zdążył skończyć
Koniec kłótni)
Gdy kłótnia
zaczęła przybierać na intensywności zacząłem się zastanawiać
czy interweniować, ale gdy sięgnięto po różdżki i chciano
używać zaklęć niewybaczalnych nie zastanawiałem się dłużej.
- Hadō
no ichi:Shō!**
- Blondyn uderzył w ścianę kamienicy nie mając szans skończyć
klątwy. Przez uderzenie jego różdżka wypadła mu z ręki i
potoczyła się ku moim nogom.
- Mama cię
nie nauczyła żeby nie wtrącać się w nie swoje sprawy? Byłbym
też wdzięczny gdybyś oddał mi moją własność – blondyn
zwrócił się do mnie tonem nadętego arystokraty.
- Bakudō
no ni: Chinmoku!*** - jak ja kocham to zaklęcie. Pieczęć milczenia
jest idealna na takie sytuacje gdy trzeba komuś zamknąć jadaczkę.
- Bakudō
no ichi: Sai! - gdy gburowaty awanturnik leżał na chodniku
zapieczętowany wygłosiłem mu tyradę na temat jego zachowania.
Gdy
skończyłem zwrócił się do mnie jego kumpel, rzeczywiście ten
był nawet w porządku.
- To było
piękne. Nikt jeszcze go tak nie załatwił. - wyraził swój podziw
klaszcząc – Poza tym, nazywam się Blaise Zabini chociaż znajomi
mówią do mnie Diabeł.
- Jestem
Ichigo Kurosaki. - odparłem
- Jak byś
mógł mi powiedzieć jak odblokować tego pajaca było by miło. -
poprosił mulat.
Wyciągnąłem
z torby wąski ale długi zwój pergaminu i różdżką naznaczyłem
na nim kanji: Kaifū.
Zwinąłem go, podałem
i udzieliłem instrukcji: weź go do domu i tam przyłóż mu to do
czoła a następnie uderz w zwój różdżką. Jego własną oddaj mu
dopiero gdy będziesz pewny że już ochłonął.
~~~~~~
Z perspektywy Hermiony~~~~~~
Widząc pokaz
jaki wykonał rudy Japończyk, całej naszej czwórce opadły
szczęki. Gdy pierwsze wrażenie minęło podeszłam do niego i
zaczęłam rozmowę.
- Cześć
jestem Hermiona Granger. Dzięki za pomoc. - przedstawiłam się i
uśmiechnęłam.
- Ichigo
Kurosaki, miło mi poznać. Nie ma sprawy – odparł „mój
obrońca”
- Może się
dosiądziesz i może nam powiesz co cię sprowadza w tą część
świata? - próbowałam podtrzymać rozmowę
- A chętnie!
– przyjął moją ofertę po czym zaznajamiał się zresztą paczki
– Z kilkoma znajomymi jesteśmy na całorocznej wymianie
międzynarodowej. Z Akademii Magii i Sztuk Duchowych w Shino, poza
mną przysłano Rukię Kuchiki, Yasutorę Sado, Uryu Ishidę i Inoue
Orihime. Od was mają jechać Lavender Brown, Dean Tomas, Theodor
Nott, Justin Flinch-Fletchley i Hanna Abbot.
- To fajnie.
Będziecie z nami w tym roku, bo my jesteśmy na ostatnim roku w
Hogwarcie. Grasz w Quiditha? - Ron wtrącił swoje trzy grosze do
rozmowy
- Gram,
wnioskując po twojej minie chcesz się zapytać o moją miotłę. -
Twarz Rona pobladła - Latam na Shunshin Sansen. Wracając do tematu
Z Shino przyślą jeszcze kilku nauczycieli którzy uczą naszych
tradycyjnych przedmiotów. - Ichigo z zadziwiającą łatwością
wybrnął z nieinteresującego go tematu.
- Co to za
przedmioty? - Jak zwykle, gdy coś jest do nauczenia to ja pierwsza.
- Mogę
powiedzieć, bo to żadna tajemnica. Te przedmioty to Kidō,
Hohō i Zanjutsu – odpowiedział Kurosaki.
- Mógłbyś
nam coś powiedzieć o tych przedmiotach – zainteresował się
Harry
- O Kidō
nie będę mówił bo o ile uważnie oglądaliście moją rozprawę z
tamtym bucem te widzieliście o co chodzi, co prawda na niskim
poziomie jednak więcej chyba nie potrzeba. Hohō, to kolejna magia
która służy poprawie szybkości i zręczności. O zanjutsu nie
będę wam gadał bo musiałbym cytować sztywne regułki z
podręczników, ale wasza trójka – tu wskazał Ginny, Harry'ego i
mnie – to ma szanse na okazanie się bardzo szybko geniuszami w tej
dziedzinie. - po powiedzeniu tego rozejrzał się, uśmiechnął i
machnął do idącej po drugiej stronie ulicy czwórki –
Przedstawiam wam moich przyjaciół, którzy przyjechali tu ze mną
na tę wymianę.
Z poznaną
piątką Japończyków rozmawialiśmy jeszcze długo. Rukia –
drobna, czarnowłosa kobieta z chabrowymi oczyma wyjaśniła nam ze
dziwne postaci pojawiające się w naszych snach to Dusze Miecza –
esencja mocy naszych Zanpakuto, będące częścią duszy a
jednocześnie oddzielnym bytem. Otrzymaliśmy też dość szczegółowe
wyjaśnienia dotyczące zanjutsu. Harry i Ron chcąc się zrewanżować
za uprzejmość zaprosili nowo poznanych znajomych z kraju kwitnącej
wiśni tudzież do „Nory” lub o ile pani Weasley się nie zgodzi
to na Grimuald place. Skrycie bardzo się cieszyłam, gdyż mogłam
prawie z pierwszej ręki poznawać tradycyjną magię z Japonii.
* - wszyscy się
rozumieją dzięki zastosowaniu zaklęcia tłumaczenia
dwustronnego[(łac. translator duplex) zaklęcie mojego autorstwa]
** - tu kanony
nie obowiązują. U mnie Kurosaki ogarnia Kido.
*** - kolejne
zaklęcie mojego autorstwa, droga wiązania nr dwa: pieczęć
milczenia