poniedziałek, 8 lutego 2016

ROZDZIAŁ IV - Rozwikłanie tajemnicy cz.2

Hermiona weszła niespokojnym krokiem do biura brata ministra. Opis procedury demaskującej ani trochę nie napawał optymizmem – gdyż nawet najlżejsze czarno magiczne zaklęcia maskujące i fałszujące ściąga się około pół dnia a te najbardziej skomplikowane tydzień. Gdy tylko zajęła miejsce przy biurku aurora, przeznaczone dla petentów pojawił się przed nią ciemnoskóry mężczyzna, o blond włosach zaplecionych w warkoczyki przy samej skórze. Podchodził do sprawy bardzo poważnie, od razu rozpoczął pozyskiwanie informacji potrzebnych do działania:
- Witam panno Granger. Jestem Jarod Shacklebolt*, w czym mogę pani pomóc? - Mimo nieprzeniknionego wyrazu twarzy w głosie aurora dało się słyszeć coś co zwykle cechuje najwyższej klasy lekarzy, indywidualne podejście do każdego przypadku i niezachwiany profesjonalizm.
- Chciałabym sprawdzić czy ktoś nie potraktował mnie we wczesnym dzieciństwie jakimś paskudztwem zmieniającym osobowość i wygląd tudzież czymś innym co z reguły stosuje się przy porwaniach – Ton Jaroda dodał dziewczynie pewności. Panna – Wiem – To – Wszystko znów nie potrzebowała owijać w bawełnę.
- Skąd u pani przypuszczenia, że coś takiego mogło mieć miejsce? - Czarnoskórego zdziwiła bezpośredniość szatynki.
- Uwierzy mi pan na słowo, czy mam zaczekać aż znajdzie się jakaś myślodsiewnia, i wtedy pokażę wspomnienie? - Mając w pamięci konsternację Kingsleya, Hermiona wolała uprzedzić rozmówcę o tym ze w to co mu powie, może jej nie uwierzyć.
- Spróbuję, a w razie czego wspomniany artefakt mam w szafce. - z każdym słowem szatynki, specjalista od fałszowania tożsamości był coraz bardziej podniecony czekającym go wyzwaniem.
- Zakładam, że zdaje pan sobie sprawę że są dziedziny magii, których zgłębianie wymaga absolutnej szczerości z samym sobą? - gdy mężczyzna przytaknął, kontynuowała – Ostatnio zabrałam się za jedną z nich, gdy dotarłam do punktu za który bez wspomnianej szczerości nie zrobi się nawet kroku dowiedziałam się że co najmniej jedna rzecz w moim dotychczasowym życiu była kłamstwem.
- Rozumiem. - Auror odpowiedział z chłodnym spokojem – Pominąwszy oczywiście te wszystkie emocje które, mogą towarzyszyć przy przypadkowym odkryciu takich spraw. Podejrzewam że chce się pani dowiedzieć co było nieprawdą, z dwóch powodów – po pierwsze dla spokoju sumienia i własnej satysfakcji, a drugie by można kontynuować naukę dziedziny magii o której zostało wspomniane. - Czarnoskóry podsumował opowieść panny Granger w dwóch zgrabnych zdaniach.
Hermiona potwierdziła.
Otrzymując potwierdzenie Jarod zabrał się za sprawdzenie jakie dokładnie zaklęcie zostało nałożone. Wykorzystując mieszankę formól, łacińskich i staro celtyckich oraz rytuałów runicznych, wykrył bardzo dziwne zaklęcie będące mieszanką klątw europejskich oraz Onmyōdō zaprawione czymś czego nie potrafił rozpoznać ( Sprawcą całego zamieszania był nie kto inny, tylko Sōsuke Aizen, a nierozpoznawalny czynnik to jego bankai**). Mimo tych niedogodności Czarnoskóremu udało się odkryć jak zdjąć zaklęcie. Skomponowanie przeciw zaklęcia to jedno, z powodu utrudnień nie możliwym, okazało się jednak odkryć prawdziwej tożsamości dziewczyny. Po nałożeniu na szatynkę zaklęcia dającego efekt narkozy, rozpoczął procedurę. Kilka godzin później wygląd dziewczyny uległ poważnej zmianie, kasztanowe włosy mające efekt stogu siana zmieniły się w lekko falowane w odcieniu mahoniowym z złotymi refleksami i kilkoma pasemkami w tonacji kobaltowej. Rysy twarzy nie uległy znaczącej zmianie, tylko delikatnie nabrały „azjatyckiego pazura”, a typowe dla angielek fałdki „przesunęły się” na właściwe miejsca podkreślając walory młodej kobiety. Gdy zmiany fizyczne, wywołane klątwami zniknęły auror obudził dziewczynę.
- Co się stało? Jak zaklęcie o którym wspominałam? - wyraźnie dało się odczuć zdezorientowanie dziewczyny.
- Powiem ci dziewczyno, ze bardziej kompleksowej klątwy w życiu nie widziałem. Praktycznie rzecz biorąc zmieniło ono wszystko: od daty urodzenia przez wygląd aż do statusu krwi. - Jarod pospiesznie wyjaśnił co się stało.
- To znaczy? Bo nie do końca jeszcze rozumiem. - Hermiona wciąż jeszcze była lekko oszołomiona, a po rewolucyjnych wieściach nawet bardziej.
- Na początek coś co zauważysz od razu! – mówiąc to machnął różdżką w stroną ściany i zmienił dość spory jej fragment w lustro
Hermiona przyglądała się swojej nowej powierzchowności i nie dowierzała własnym oczom. Ogólne wrażenie było pozytywne, jedyne czego jej brakowało to koloru oczu – ciemna czekolada to był jej ulubiony kolor teraz nie wiedzieć czemu spoglądały na nią wielkie oczy w kolorze szmaragdowym, jej zdziwienie pogłębiło się jeszcze bardziej gdy te dwa szmaragdy niespodziewanie zmieniły się z powrotem w bryłki czekolady – pomyślała sobie w duchu: chyba jestem metamorfomagiem, a to jeszcze nie koniec niespodzianek – po chwili gdy się uspokoiła jej oczy znowu stały się zielone.
- Teraz czekam na dalszą część rewelacji – oznajmiła, gdy oswoiła się ze zmianami w wyglądzie.
- Mowiłem o urodzinach. Dotychczas uważała pani że ma je we wrześniu, a prawda jest taka że ma je pani 16 lipca, co więcej ma pani bliźniaka starszego o kilka godzin.
- To teraz kompletnie mnie zaskoczyło. - Granger niemal nie zemdlała z wrażenia.
- Co sobię pomyślałaś, widząc te z lekka nie angielskie rysy twarzy? Jeśli to że ktoś cię ukrył po twoim porwaniu na drugim końcu świata, to miałaś rację. Pochodzisz z Chin lub Japonii, ale nie pytaj o szczegóły, te pozostają ukryte bo nie udało mi się zdjąć klątwy w całości. Mogę ci podać ogólne informacje, ale konkrety musisz sobie wyszukać sama. - Shacklebolt tylko rozbudził ciekawość dziewczyny. Nie takie tajemnice rozwiązywała na pierwszych latach w Hogwarcie.
- Chwila, chwila, chwila. Muszę to sobie podsumować. Będę wdzięczna za poprawianie, jeśli coś źle zrozumiałam. - czarnoskóry kiwnął na znak że się zgadza
  • Jestem czarownicą czystej krwi? - potwierdzenie
  • Pochodzę z Chin lub Japonii? - kolejna prawdziwa informacja
  • Mam starszego brata, bliźniaka i urodziłam się wczesnym rankiem 16 lipca? - prawda
- Jedyne co nie udało mi się dokładniej odszyfrować to nazwisko rodu. Co mnie niezmiernie nie satysfakcjonuje. Jedyne co w tym miejscu się pojawiło to symbol księżyca*** i herb, nie jest to herb pojedynczego rodu a całego klanu Shiba. Co do tego ostatniego to ci mogę tylko poradzić żebyś wzięła ten klan pod lupę. - Jarod dodał ostatnią informację.
Ostatnia informacja okazała się najcenniejsza. Sprawdzając wszystkie rody magiczne w Japonii i Chinach można by spędzić całe życie, a i tak nie doszukać się niczego konkretnego. Ograniczenie się do jednego klanu, skracało ten czas do maksymalnie kilku tygodni, chodź i to nie gwarantowało sukcesu. Teraz pozostało Hermionie tylko dowiedzieć się czegoś więcej o klanie Shiba, a zwłaszcza o tych którzy mieli w nim coś wspólnego z księżycem. Niestety nie wiedziała kto może mieć jakieś informacje o czysto krwistych rodach z całego świata.


* - Dla przypomnienia : specjalistą od klątw fałszujących jest młodszy brat Kngsleya Shacklebolta. Postać niekanoniczna wymyślona przeze mnie.
** - W kanonie Bleacha, bankai Aizena nie zostało ujawnione, na potrzeby rozdziału jest to po prostu potężniejsza wersja shikai. Przypominam że kanon pojechał na wakacje.
*** - księżyc po japońsku getsu lub tsuki. Ci którzy nie mieli do czynienia z bleachem są proszeni o przyjrzenie się nazwom zanpakuto Ichigo i Isshina ( Zangetsu i Engetsu ).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz