Hermiona
weszła niespokojnym krokiem do biura brata ministra. Opis procedury
demaskującej ani trochę nie napawał optymizmem – gdyż nawet
najlżejsze czarno magiczne zaklęcia maskujące i fałszujące
ściąga się około pół dnia a te najbardziej skomplikowane
tydzień. Gdy tylko zajęła miejsce przy biurku aurora,
przeznaczone dla petentów pojawił się przed nią ciemnoskóry
mężczyzna, o blond włosach zaplecionych w warkoczyki przy samej
skórze. Podchodził do sprawy bardzo poważnie, od razu rozpoczął
pozyskiwanie informacji potrzebnych do działania:
- Witam panno
Granger. Jestem Jarod Shacklebolt*, w czym mogę pani pomóc? - Mimo
nieprzeniknionego wyrazu twarzy w głosie aurora dało się słyszeć
coś co zwykle cechuje najwyższej klasy lekarzy, indywidualne
podejście do każdego przypadku i niezachwiany profesjonalizm.
- Chciałabym
sprawdzić czy ktoś nie potraktował mnie we wczesnym dzieciństwie
jakimś paskudztwem zmieniającym osobowość i wygląd tudzież
czymś innym co z reguły stosuje się przy porwaniach – Ton Jaroda
dodał dziewczynie pewności. Panna – Wiem – To – Wszystko znów
nie potrzebowała owijać w bawełnę.
- Skąd u pani
przypuszczenia, że coś takiego mogło mieć miejsce? -
Czarnoskórego zdziwiła bezpośredniość szatynki.
- Uwierzy mi
pan na słowo, czy mam zaczekać aż znajdzie się jakaś
myślodsiewnia, i wtedy pokażę wspomnienie? - Mając w pamięci
konsternację Kingsleya, Hermiona wolała uprzedzić rozmówcę o tym
ze w to co mu powie, może jej nie uwierzyć.
- Spróbuję,
a w razie czego wspomniany artefakt mam w szafce. - z każdym słowem
szatynki, specjalista od fałszowania tożsamości był coraz
bardziej podniecony czekającym go wyzwaniem.
- Zakładam,
że zdaje pan sobie sprawę że są dziedziny magii, których
zgłębianie wymaga absolutnej szczerości z samym sobą? - gdy
mężczyzna przytaknął, kontynuowała – Ostatnio zabrałam się
za jedną z nich, gdy dotarłam do punktu za który bez wspomnianej
szczerości nie zrobi się nawet kroku dowiedziałam się że co
najmniej jedna rzecz w moim dotychczasowym życiu była kłamstwem.
- Rozumiem. -
Auror odpowiedział z chłodnym spokojem – Pominąwszy oczywiście
te wszystkie emocje które, mogą towarzyszyć przy przypadkowym
odkryciu takich spraw. Podejrzewam że chce się pani dowiedzieć co
było nieprawdą, z dwóch powodów – po pierwsze dla spokoju
sumienia i własnej satysfakcji, a drugie by można kontynuować
naukę dziedziny magii o której zostało wspomniane. - Czarnoskóry
podsumował opowieść panny Granger w dwóch zgrabnych zdaniach.
Hermiona
potwierdziła.
Otrzymując
potwierdzenie Jarod zabrał się za sprawdzenie jakie dokładnie
zaklęcie zostało nałożone. Wykorzystując mieszankę formól,
łacińskich i staro celtyckich oraz rytuałów runicznych, wykrył
bardzo dziwne zaklęcie będące mieszanką klątw europejskich oraz
Onmyōdō
zaprawione czymś czego nie potrafił rozpoznać ( Sprawcą całego
zamieszania był nie kto inny, tylko Sōsuke
Aizen, a nierozpoznawalny czynnik to jego bankai**). Mimo tych
niedogodności Czarnoskóremu udało się odkryć jak zdjąć
zaklęcie. Skomponowanie przeciw zaklęcia to jedno, z powodu
utrudnień nie możliwym, okazało się jednak odkryć prawdziwej
tożsamości dziewczyny. Po nałożeniu na szatynkę zaklęcia
dającego efekt narkozy, rozpoczął procedurę. Kilka godzin później
wygląd dziewczyny uległ poważnej zmianie, kasztanowe włosy
mające efekt stogu siana zmieniły się w lekko falowane w odcieniu
mahoniowym z złotymi refleksami i kilkoma pasemkami w tonacji
kobaltowej.
Rysy twarzy nie uległy znaczącej zmianie, tylko delikatnie nabrały
„azjatyckiego pazura”, a typowe dla angielek fałdki „przesunęły
się” na właściwe miejsca podkreślając walory młodej kobiety.
Gdy zmiany fizyczne, wywołane klątwami zniknęły auror obudził
dziewczynę.
- Co się
stało? Jak zaklęcie o którym wspominałam? - wyraźnie dało się
odczuć zdezorientowanie dziewczyny.
- Powiem ci
dziewczyno, ze bardziej kompleksowej klątwy w życiu nie widziałem.
Praktycznie rzecz biorąc zmieniło ono wszystko: od daty urodzenia
przez wygląd aż do statusu krwi. - Jarod pospiesznie wyjaśnił co
się stało.
- To znaczy?
Bo nie do końca jeszcze rozumiem. - Hermiona wciąż jeszcze była
lekko oszołomiona, a po rewolucyjnych wieściach nawet bardziej.
- Na początek
coś co zauważysz od razu! – mówiąc to machnął różdżką w
stroną ściany i zmienił dość spory jej fragment w lustro
Hermiona
przyglądała się swojej nowej powierzchowności i nie dowierzała
własnym oczom. Ogólne wrażenie było pozytywne, jedyne czego jej
brakowało to koloru oczu – ciemna czekolada to był jej ulubiony
kolor teraz nie wiedzieć czemu spoglądały na nią wielkie oczy w
kolorze szmaragdowym, jej zdziwienie pogłębiło się jeszcze
bardziej gdy te dwa szmaragdy niespodziewanie zmieniły się z
powrotem w bryłki czekolady – pomyślała sobie w duchu: chyba
jestem metamorfomagiem, a to jeszcze nie koniec niespodzianek – po
chwili gdy się uspokoiła jej oczy znowu stały się zielone.
- Teraz czekam
na dalszą część rewelacji – oznajmiła, gdy oswoiła się ze
zmianami w wyglądzie.
- Mowiłem o
urodzinach. Dotychczas uważała pani że ma je we wrześniu, a
prawda jest taka że ma je pani 16 lipca, co więcej ma pani
bliźniaka starszego o kilka godzin.
- To teraz
kompletnie mnie zaskoczyło. - Granger niemal nie zemdlała z
wrażenia.
- Co sobię
pomyślałaś, widząc te z lekka nie angielskie rysy twarzy? Jeśli
to że ktoś cię ukrył po twoim porwaniu na drugim końcu świata,
to miałaś rację. Pochodzisz z Chin lub Japonii, ale nie pytaj o
szczegóły, te pozostają ukryte bo nie udało mi się zdjąć
klątwy w całości. Mogę ci podać ogólne informacje, ale konkrety
musisz sobie wyszukać sama. - Shacklebolt tylko rozbudził ciekawość
dziewczyny. Nie takie tajemnice rozwiązywała na pierwszych latach w
Hogwarcie.
- Chwila,
chwila, chwila. Muszę to sobie podsumować. Będę wdzięczna za
poprawianie, jeśli coś źle zrozumiałam. - czarnoskóry kiwnął
na znak że się zgadza
- Jestem czarownicą czystej krwi? - potwierdzenie
- Pochodzę z Chin lub Japonii? - kolejna prawdziwa informacja
- Mam starszego brata, bliźniaka i urodziłam się wczesnym rankiem 16 lipca? - prawda
- Jedyne co
nie udało mi się dokładniej odszyfrować to nazwisko rodu. Co mnie
niezmiernie nie satysfakcjonuje. Jedyne co w tym miejscu się
pojawiło to symbol księżyca*** i herb, nie jest to herb
pojedynczego rodu a całego klanu Shiba. Co do tego ostatniego to ci
mogę tylko poradzić żebyś wzięła ten klan pod lupę. - Jarod
dodał ostatnią informację.
Ostatnia
informacja okazała się najcenniejsza. Sprawdzając wszystkie rody
magiczne w Japonii i Chinach można by spędzić całe życie, a i
tak nie doszukać się niczego konkretnego. Ograniczenie się do
jednego klanu, skracało ten czas do maksymalnie kilku tygodni, chodź
i to nie gwarantowało sukcesu. Teraz pozostało Hermionie tylko
dowiedzieć się czegoś więcej o klanie Shiba, a zwłaszcza o tych
którzy mieli w nim coś wspólnego z księżycem. Niestety nie
wiedziała kto może mieć jakieś informacje o czysto krwistych
rodach z całego świata.
* - Dla
przypomnienia : specjalistą od klątw fałszujących jest młodszy
brat Kngsleya Shacklebolta. Postać niekanoniczna wymyślona przeze
mnie.
** - W kanonie Bleacha, bankai Aizena nie zostało ujawnione, na
potrzeby rozdziału jest to po prostu potężniejsza wersja shikai.
Przypominam że kanon pojechał na wakacje.
*** - księżyc
po japońsku getsu lub tsuki. Ci którzy nie mieli do czynienia z
bleachem są proszeni o przyjrzenie się nazwom zanpakuto Ichigo i
Isshina ( Zangetsu i Engetsu ).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz